Ostatnio
było o niewypale miesiąca, dziś więc dla
równowagi trochę zachwytów :) O oleju Bhringraj już wspominałam na blogu –
byliśmy nierozłączni w listopadzie, tylko on towarzyszył mi w rytuale
olejowania ;-) Chciałam przekonać się o jego właściwościach, dlatego nie
stosowałam go zamiennie z innymi olejami. Nie zawiódł mnie w żadnym calu :) Zapraszam do recenzji!
Bhringraj zamknięty jest
w 200 ml buteleczce z bardzo praktycznym zamknięciem i niewielkim otworkiem. W
przypadku olejów cenne jest by posiadał jak najmniejszy otwór w celu dozowania
produktu. Zdążyłam się już nauczyć, że przesadzanie z ilością oleju jest
kompletnie niepotrzebne.
Wizualnie olejek bardzo mi się podoba, chyba każda z nas chciałaby mieć taką gładką taflę jak pani na zdjęciu :D
Konsystencja
: nie mamy do czynienia z jakimś superciężkim olejem. Bhringraj wyróżnia się
spośród testowanych przeze mnie olei tym, że ma bardzo lekką konsystencję.
Oczywiście nadal jest to olej ;-) , ale nie mam wrażenia bardzo ciężkich,
tłustych włosów po jego nałożeniu. To samo zauważam podczas zmywania go z
włosów – da się tego dokonać każdym szamponem, nawet najdelikatniejszym. Bardzo
łatwo zmywa się go z włosów -nie wiem, włosy po nim nie są takie strasznie
tłuste, tylko bardziej gładkie ;)
Olej jest na
bazie kokosa, więc łatwo się domyślić, że jest w postaci stałej. W jego
przypadku to wręcz skała, wydaje się, że jest nie do roztopienia ;-) To jednak
tylko wrażenie – rozpuszcza się dość szybko. Polecam położenie go na
kaloryferze, nie zniszczy nam się tak szybko nalepka jak w przypadku
rozpuszczania go w kubku z gorącą wodą.
Tak wygląda w środku :
Używałam go przeważnie na całą noc, ale zdarzało się też na kilka godzin. Lądował na moich włosach 3-4 razy w tygodniu, to zależało od okoliczności ;-)
W postaci
stałej jego kolor jest jasnozielony, ale rozpuszczony ma piękny ciemnozielony
kolor, niemal wpadający w czarny :)
Od razu można zobaczyć zużycie po ponad miesiącu użytkowania. Jak widać - naprawdę niewielkie, olej jest superwydajny ;-)
Skład ma bogaty i dość długi – to lubię!
A co możemy
przeczytać na opakowaniu?
Moja opinia ...
Na aktualizacji włosowej widać wyraźnie, że włosy bardzo przyspieszyły. Nie mam
wątpliwości, że ten olejek odegrał w tym znaczącą rolę :) Używanie Bhringraja było
przyjemnością, relaksował skórę głowy, czułam, że ją nawilża. Działa bardzo
dobrze na końcówki – w ogóle nie zauważyłam, żeby teraz mi się znacząco
rozdwajały, a to mój stały problem. Nadaje pięknego blasku włosom, kocham go za
to ;-) Wzmacnia też cebulki, nie odnotowałam wypadania. Zapach ma o wiele mniej
intensywny niż np. Sesa Jest raczej delikatny i nienachalny. Nie uważam, że
jest nieprzyjemny, ale też nie rozkoszuję się jego zapachem :D Po prostu go
toleruję J
Czasem po zaaplikowaniu Sesy miałam problem z zaśnięciem (później to przeszło),
ten olejek tak na mnie nie działał. Mimo że olejowałam włosy tylko nim, nie
zauważyłam, żeby włosy miały go dość, czy były ‘’przekarmione’’ tymi składnikami,
wręcz przeciwnie.
Dostępność i
cena : sklep helfy.pl, pojemność 200 ml – 39 zł, 100 ml – 25 zł.
Cena może
wydawać się wysoka, ale zaręczam, że olej jest bardzo, bardzo wydajny i posłuży
na długo. Spójrzcie zresztą same, jakie jest moje zużycie po ponad miesiącu :)
Jeśli go
miałyście, podzielcie się wrażeniami w komentarzach! :)
Też go bardzo polubiłam i kupiłam ponownie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam go i zużywam już 3 butelkę. Jest najlepszy ze wszystkich olejów, które miałam :)
OdpowiedzUsuńNo to naprawdę Ci podszedł ;-)
UsuńNie używałam ale chętnie bym nałożyła na swoje kłaczki:D
OdpowiedzUsuńMam pytanie... Farbuje poduszkę jak Amla? ;P Kiedyś naolejowałam po pijaku Amla, poszłam spać i rano była niespodzianka xD
OdpowiedzUsuńNie farbuje, nie zauważyłam :D To włosomaniaczka z Ciebie pełną parą, skoro po pijaku nawet pamiętasz o swoich obowiązkach :D :D
UsuńOj to trochę inna historia. Chciałam mieć na drugi dzień ładne włosy, bo wracałam do TŻ po 7 tygodniach rozłąki. A był to pierwszy raz z Amlą. A także pierwszy raz w życiu ze spuszonymi włosami i przywitałam się z TŻ w koczku ;P
Usuńskusilas mnie do kupna tego olejku:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy wpis:)
Zajrzę ;)
UsuńOlejek ma świetny skład. Jak wykończe te , które mam to ten będzie następny :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :)
Usuńkurcze, tyle tych olejków kusi a już sama nie wiem za co złapać :D ten na pewno jest na mojej liście zakupów :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo jest fajnych rzeczy do testowania, racja :D
UsuńTeż go używam już od dłuższego czasu i jest naprawdę wydajny, a do tego GENIALNY! :) polecam w 100% :P
OdpowiedzUsuńWydajny to on jest, nie zdziwiłabym się, gdybym go jeszcze miała za rok :D
Usuńmiałam na niego chrapkę ale jest na bazie kokosa a mnie niestety nie służy :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) U mnie nawet kokos się sprawdza, poza tym Bhringraj ma mieszankę także innych olei ;)
UsuńNigdy go nie używałam, ale bardzo mnie nim zainteresowałaś :) Z pewnością go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńJa wciąż się przekonuje do indyjskich olejów, szukam takiego, który najmniej pachniałby kadzidełkami, ponieważ kiepsko u mnie z tolerancją takich zapachów. Ale gdyby zapach był naprawdę ledwo wyczuwalny, to mogłabym zaryzykować:)
OdpowiedzUsuńIndyjskie oleje są dość intensywne zapachowo, ale kocham je za skuteczność. Ewentualnie Heenara ma dość taki mydlany zapach, nie bardzo intensywny :)
UsuńSesa to też bardzo dobry olejek, tylko trochę męczący zapachowo, ale kwestia gustu ;)
OdpowiedzUsuńKażdy indyjski olej kusi mnie niesamowicie, przede wszystkim dlatego, że jest...indyjski ^^
OdpowiedzUsuńWszystko co związane z inną kulturą, fascynuje mnie i urzeka :-)
uwielbiam ten olej. na moich włosach sprawdził się rewelacyjnie. najlepszy ze wszystkich oleji jakie stosowałam, a trochę ich było. pobił nawet sesę :-)
OdpowiedzUsuńwyglada naprawde bardzo ciekawie :D
OdpowiedzUsuń