niedziela, 18 maja 2014

Upragniona, bo niedostępna ... Czy warto szukać żółtej maski Gliss Kur?

Są takie kosmetyki, których ze świecą szukać na sklepowych półkach ... Otoczone aurą niedostępności wzbudzają jeszcze większe pożądanie. Osobiście wielokrotnie się przekonałam, że nie warto było polować, bo jakoś potem wcale cudów nie ma ;-) Ale czy to mnie wyleczyło z pragnienia słabo dostępnych produktów? Jasne, że nie :-D Wszystko oczywiście muszę wypróbować na sobie i wydać werdykt, przynajmniej wtedy się z czegoś skutecznie wyleczę ;-)

Ale w tym wypadku ... Było warto, uprzedzam fakty ;-))

Bohaterką recenzji jest maska Gliss Kur Oil Nutritive. Ze wszystkich masek Gliss Kur zdobyła największą sławę, i jak na ironię, jest najsłabiej dostępna :-D I właśnie dlatego tak ciężko ją znaleźć w drogeriach, mimo że ogólnie kosmetyki z tej marki są niemal wszędzie ... Osobiście zawsze widzę maskę czarną, czerwoną, białą, różową - do wyboru, do koloru, ale żółta - niet! 

Bardzo to logiczne... W końcu ma najlepszy skład ze wszystkich ;-))


Ma bardzo odżywczy skład. Mnóstwo olejków - arganowy, makadamia, ze słodkich migdałów, morelowy, marula, sezamowy, wysoko masło shea. Znajdziemy w niej także keratynę, pantenol, substancje wygładzające i powłokotwórcze. Ogólnie - jest baaardzo bogato, co nie każdym włosom się spodoba, bo nie zawsze więcej znaczy lepiej! Sama zastanawiałam się, jak moje cienkie włosy ze skłonnością do oklapu sobie z nią poradzą :)

Wystarczy spojrzeć na konsystencję kosmetyku. Zbita, gęsta, treściwa, tłusta - to prawdziwe masło, nie maska ;-)




Efekty ...

Szczerze mówiąc, to od razu czułam, że będzie to maska stosowana przeze mnie przed myciem włosów. Od razu wydała mi się zbyt bogata, a moje włosy też nie są już takie suche i wymagające jak kiedyś. Ale, żeby nie było, dałam jej najpierw szansę tradycyjnie. Dziwnie się ją nakłada na włosy, nie jest kremowa, tylko maślana, więc nie wchłania się tak typowo. 

Włosy schnęły po niej strasznie długo. Jak już wyschnęły, pięknie błyszczały i były aksamitne w dotyku, ale czułam przez skórę, że już jutro będą oklapnięte :D I ... miałam rację. Dla moich włosów okazała się stanowczo zbyt treściwa. Myślę, że gdybym jeszcze przed stosowaniem maski miała na włosach olej, to już byłaby kompletna katastrofa, nie domyłabym ich za nic ;-)) 


Zaczęłam więc stosować ją przed myciem, zamiast oleju, albo wymieszaną z olejem i tak używana okazała się cudowna. Niesamowicie wygładza włosy i robi z nich prawdziwą taflę. Muszę powiedzieć, że to taki mój pewniak, gdy wychodzę i chcę mieć włosy rozpuszczone. Nadaje im także objętości, mimo efektu wygładzenia. Gdy stosuję ją przed myciem, później już nie nakładam żadnej odżywki - nie ma takiej potrzeby, a wręcz zniweczyłoby to cały efekt. Włosy już przy spłukiwaniu są wygładzone i lekko natłuszczone. Na tej aktualizacji włosy po prawej są po niej ;)


Dodam jeszcze, że pięknie pachnie. Używanie jej to prawdziwa przyjemność. Podoba mi się także przykuwające oko żółte opakowanie. Ogólnie jak na drogeryjną maskę z firmy, którą raczej omijam, jest bardzo godna uwagi. Tylko właśnie... Dlaczego jej tak mało? O co chodzi??? ;-)) Ja, po długim rozglądaniu się w różnych drogeriach, wreszcie trafiłam na nią w Drogerii Kosmyk (sprawdź, czy jest w Twoim mieście). A jak jest w Kosmyku, to i w drogerii Firlit. Może  jeszcze w Drogeriach Polskich. Ale też nie zawsze można ją zastać na półce. Podobno można także ją spotkać w Tesco, ale osobiście nigdy nie widziałam. W Kosmyku kupiłam ją za 15,99. Prędzej znajdziemy już odżywkę z tej serii, ale z tego co czytałam, jest o wiele słabsza niż maska, więc raczej nie będę próbować. 


Na pewno nie wszyscy będą z niej zadowoleni, ale ja kupię kolejne opakowanie - jeśli tylko na nią trafię ;-) Na szczęście Kraków ma mnóstwo fajnych drogerii, na czele drogeria Jasmin na ulicy Długiej ... :D Nie idźcie tam! ;)) W następnej notce pokażę, na co się skusiłam - zachowałam na szczęście zdrowy rozsądek, wyszłam tylko z dwoma kosmetykami, ale uwierzcie, można dostać oczopląsu... 


A Wy co sądzicie o tej masce? Spełniła Wasze oczekiwania?






sobota, 10 maja 2014

Kilka zdjęć włosów - naturalnie ;-)

Nadeszły dni, które uwielbiam - dni, w których można wziąć kocyk, książkę i poleżeć w słoneczku ;-)) A nawet pokręcić hula-hop, co ostatnio praktykowałam ;-) To też dobra okazja, żeby zrobić kilka zdjęć :


Włosy zostały umyte szamponem z Seboradinu, a później potraktowane eliksirem proteinowym z Bingo. Oszczędnie, ale chyba im to służy - zauważyłam, że ostatnio mam problem z domywaniem olei, a nawet jak domyję, to włosy są jakieś oklapnięte ... Czyżby już nie potrzebowały tak dużo olejowania, jak kiedyś..?


Na razie nie zamierzam podcinać, mimo że widzę już dużo połamanych końcówek. Pewnie to zrobię dopiero po wakacjach.

W nieładzie, rozwiane:




Na koniec bonusik - panda z wiedeńskiego ZOO, która ma centralnie wyrąbane na otaczającą ją rzeczywistość, dopóki ma co żreć :-D 



Miłego dnia wszystkim :) Ja dziś zamierzam ogarnąć syf w pokoju, poćwiczyć, a na koniec bawić się na urodzinach znajomego :) Takie soboty powinny być częściej ;-))




wtorek, 6 maja 2014

Majowe nowości w pielęgnacji włosów.

Witajcie :-)) Jak samopoczucia po majówce? Ja spędziłam ją świetnie, ale i bardzo męcząco - wybraliśmy się z chłopakiem do Wiednia, a kto był, ten wie, że to dość przytłaczające miasto ;-)) Jeszcze chyba nigdy w życiu mnie tak nie bolały nogi ... ;) Możliwe, że w ramach luźniejszej notki wrzucę kilka zdjęć. 

Korzystając z pięknego majowego dnia (zauważyłam, że wiosenne temperatury zaczęły mi bardziej odpowiadać niż letnie - starość nie radość, teraz już upały męczą :p) zrobiłam kilka fotek na zewnątrz. Szkoda, że moje włosy były w kiepskim stanie, bo też by się załapały ;-)) 

 Od Skarbów Syberii dostałam kilka świetnie zapowiadających się kosmetyków. Już za same wrażenia estetyczne dostają ode mnie 6 z plusem ;-) Oczywiście nie mogłam oprzeć się pokusie i od razu wszystkie pootwierałam. Wcześniej upajał się wzrok, a później rozkoszowało się powonienie  ;-) Olejek i mydło pachną przepięknie, kwiatowo-wiosennie, maska ma cięższy zapach, jak męskie perfumy - ale bardzo przyjemny.


Olejek to poezja - już dawno nie miałam tak ładnego produktu. W środku znajduje się coś podobnego do kolby z ziarenkami, tworzy to niezły efekt! Ziarenka uwalniają się podczas aplikacji olejku. Pięknie wygląda, pachnie, a i cenę ma całkiem przyjemną - 24.90 za 250 ml. Występuje w trzech wersjach, ja mam ''Wzmocnienie''.

Mydełko Agafii chciałam mieć od dawna, o czarnym naczytałam się wiele dobrego. Trafiło mi się kwiatowe, ale nie narzekam ;-)) Nie ma o nim zbyt wielu opinii. Ślicznie pachnie, ma świetny sklad, wydaje się bardzo delikatne. Używam go do twarzy i włosów. 


Marokańska maska od Planeta Organica - od dawna do niej wzdychałam. Miałam kiedyś wersję ajurwedyjską, która sprawowała się bardzo dobrze. 

Od Orientany natomiast dostałam taki tonik do włosów -


Ciekawy produkt, ma bardzo ładny skład: 

Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Emblica Officinalis Fruit Powder, Melia Azadirachta Extract, Glicerin, Simmondsia Chinensis Seed Extract, Centella Asiatica Extract, Eclipta Alba Extract, Acacia Concinna Fruit Powder, Trigonella Foenum-Graecum Seed Extract, Nymphaea Lotus Flower Extract, Polysorbate 20, Lawsonia Inermis Extract, Ocimum Sanctum Leaf Extract, Lavandula Angustifolia Extract, Arnica Montana Flower Extract, Rosmarinus Officinalis Extract, Thymus Serpyllum Extract, Camphor, Menthol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate

Urzekł mnie zapach - jest taki odświeżająco miętowo - rozmarynowy, konsystencja kosmetyku też jest leciutka. Dawno nie miałam żadnej ciekawej wcierki :) 

Czuję się baaardzo dopieszczona ;-) Aż chce się dbać o włosy! Kosmetyki pokazuję dopiero teraz, ale już od jakiegoś czasu używam - za jakiś czas ukażą się recenzje. 

Miłego wieczoru! :)