wtorek, 25 lutego 2014

Zmagania z trądzikiem - o kilku dobrych nawykach, które weszły mi w krew.

Podczas leczenia trądziku nabrałam kilka fajnych nawyków, z którymi się zaraz z Wami podzielę ;-) Nie jest to nic odkrywczego, ale naprawdę pomaga!

1. Zero wyciskania pryszczy.  Wyjdzie coś dziwnego, czerwonego, z białą gulką? TRUDNO. Niech siedzi. Z doświadczenia wiem, że nietykane zejdzie w 2 dni, rozdrapane - zostawi ślad na wieczność. Pewnie nigdy się nie pozbędę starych blizn po wyciskanych pryszczach, ale przynajmniej nie będę miała nowych. To naprawdę paskudny nawyk, ale i tak wiem, że wiele dziewczyn woli wycisnąć, niż chodzić z pryszczem ...


;-) Uwielbiam ten obrazek, taki prawdziwy ;-D

2. Wycieranie twarzy tylko jednorazowymi papierowymi ręcznikami. Już od dawna nie wycieram twarzy normalnym ręcznikiem i szczerze mówiąc, dreszcz mnie przechodzi na samą myśl, że mogłam tak robić. Nie przekonuje mnie nawet opcja z ręcznikiem ''tylko do twarzy'', komfortowo się czuję tylko używając papierowych. 

3. Odstawienie wszystkich drogeryjnych żeli do cery trądzikowej.  Zwykle w składzie mają mnóstwo chemii i substancji wysuszających. Teraz myję twarz tylko żelem micelarnym z Biedronki na zmianę z mydłem Aleppo

4. Im mniej, tym lepiej.
Kiedyś używałam zbyt dużej ilości specyfików naraz. Później nawet nie wiedziałam, co mi zaszkodziło, zapchało, spowodowało wysyp. Poza tym ogólnie uważam, że skórze służy minimalizm. Teraz używam tylko wspomnianego wyżej żelu micelarnego, mydełka, dwóch delikatnych kremików oraz korundu jako peelingu raz w tygodniu. Co  jakiś czas maseczka - cynkowa, Amla, ze spiruliny. Do nowych kosmetyków do pielęgnacji cery podchodzę ostrożnie, sprawdzam składy.


5. Przerzucam się powoli na podkłady mineralne.
Od jakiegoś czasu przeszkadzała mi myśl, że niby dbam o cerę, stosuję kurację przeciwtrądzikową, a konsekwetnie ją zapycham tak ciężkim podkładem jak Revlon. Od 7.30 do 22 kilka razy w tygodniu moja twarz miała na sobie coś tak mocnego. Inną sprawą było to, że uzależniłam się od podkładu - nie byłam w stanie wyjść do ludzi bez niego. Zainteresowałam się więc minerałami, zamówiłam kilka próbek z AM i na razie testuję ;) Mają swoje wady, ale wyglądają o niebo naturalniej na twarzy, są leciutkie, no i mogę się stopniowo przyzwyczajać do swojej twarzy mniej zatapetowanej ;) Revlon chyba sobie zostawię na większe wyjścia, kiedy chcę mieć idealne krycie. 

6. Konsekwencja i wytrwałość.
Jestem systematyczna w stosowaniu swojej maści, nie zapominam, nie robię dłuższych przerw, nie przerywam, gdy jest minimalna poprawa. Piszę o tym, bo wiem, że dużo osób ma problem z systematycznym stosowaniem jakiegoś specyfiku. Może mnie wytrenowało już dbanie o włosy ;), ale to naprawdę bardzo ważne. Nikt się nie wyleczy z trądziku w miesiąc. 

7. Tu już z życia włosomaniaczki ;-) 
Kiedyś olejując włosy na noc nie zabezpieczalam ich jakoś specjalnie, żeby nie dotykały poduszek, kołdry itd. Co najwyżej spałam na ręczniku. To było naprawdę głupie, jakby nie patrzeć, przez całą noc wycierałam twarz w ten ręcznik z resztkami oleju... Teraz przy olejowaniu śpię w wygodnym miękkim turbanie, który nieraz pokazywałam na blogu. Włosy są już bardziej ''odseparowane'' od twarzy. Zwracam też uwagę, by częściej prać poszewki i żeby różne materiały np. szale nie miały ścisłego kontaktu z moją twarzą. 

8. Zauważyłam, że jak jem tłusto i niezdrowo, odbija się to na mojej skórze. Nie od razu, ale w końcu tak. Staram się więc nie jeść bardzo tłustych rzeczy, często zamiast mięsa wybieram rybkę itp. Ale ogólnie przyznaję bez bicia, że nie jestem wzorem zdrowego odżywiania. Nie ma tragedii, ale po prostu jem normalnie, jak typowy Polak ;) Ratuje mnie to, że z natury po prostu nie lubię wielu niezdrowych rzeczy - większości fast-foodów, tłustych mięs, nie zjem też niektórych słodyczy :p Jak wiadomo, popijam też różne ziółka. 


To moja złota ósemka ;) A co Wy mogłybyście jeszcze dopisać?




wtorek, 18 lutego 2014

Po 5 miesiącach z Epiduo, żelem na trądzik.

Aż chciałoby się napisać ''5 miesiący minęło jak jeden dzień...''. Wydaje mi się, że dopiero co zaczęłam używać Epiduo, a tu już tyle miesięcy za nami. W tej notce opisywałam swoje pierwsze wrażenia. Warto przeczytać, bo potwierdza się, że początki często są trudne, ale czasem wystarczy przeczekać.


Uważam, że ten żel bardzo mi pomógł w walce z trądzikiem. Od kilku miesięcy nie zmagam się już z bolącymi, podskórnymi gulami i tymi całkiem niepodskórnymi ;-) wykwitami. Wcześniej takie zmiany na mojej twarzy to była norma, a ich ulubionym miejscem posiadówek były okolice moich ust i podbródka. Do teraz niestety noszę tego ślady :-/ Już samo to jest dla mnie olbrzymim sukcesem, bo uwierzcie, że nieraz chciało mi się płakać rano, gdy widziałam swoją wypryszczoną twarz. Łatwiej wyrównać wygładzoną cerę podkładem, niż zmagać się z kamuflowaniem wulkanów.


Żel Epiduo bardzo wygładził moją cerę, ale zanim do tego doszło, nieźle mnie wysuszył i wymęczył. Najgorzej wspominam suche zaczerwienione placki, na których za nic nie trzymał się podkład i puder ;) To był ciężki okres, bo twarz wyglądała naprawdę brzydko. Cera przyzwyczaiła się do żelu po mniej niż 2 miesiącach, nie reagowała już takim pieczeniem i łuszczeniem i od tego momentu odnotowywałam coraz większą poprawę. Równocześnie brałam też antybiotyk Unidox, o którym już wspominałam. Po dwóch opakowaniach go odstawiłam, bez konsultacji z dermatologiem - po prostu nie chciałam dłużej go brać. Nie szkodził mi, a wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że bardzo mi pomógł w momencie, gdy Epiduo pokazywało co potrafi. Po prostu nie chciałam się faszerować cały czas antybiotykiem, nie czułam się z tym komfortowo. Czasem też się czułam trochę skołowana i nie mogłam się na niczym skupić, ale trudno powiedzieć, czy to było przez niego. Skończyłam go gdzieś w drugiej połowie grudnia. Bałam się, że po odstawieniu problem wróci, ale na szczęście nic takiego się nie stało. 

Początkowo Epiduo lądował na twarzy 3-4x w tygodniu, później już smarowałam się coraz rzadziej, np. 2x w tygodniu. Najlepsze, że cały czas mam tę pierwszą tubkę, żel jest naprawdę baaardzo wydajny, co rekompensuje jego wysoką cenę - 40zł. Należy go nakładać oszczędnie, bo to naprawdę silny żel. Teraz już powoli coraz ciężej mi się wyciska coś z tubki, więc zamierzam wykupić drugie opakowanie. Chciałabym jeszcze kontynuować kurację, dopóki nie ma jeszcze wiosny i słońce nie jest takie silne (ryzyko przebarwień).

Mimo że oceniam Epiduo wysoko, nie oznacza to, że z moją cerą jest różowo ;-) To byłoby zbyt piękne. Mam pełno blizn, kropek, zaczerwienień i po prostu widać, że twarz dużo przeszła. Nie ma szans, żebym pokazała się bez makijażu. Teraz zastanawiam się, jak na to zaradzić ...


Ps. Dziś mnie naszło na domowe sposoby i nałożyłam maskę bananową na włosy ;)) Dam znać, jeśli efekty będą fajne :)









sobota, 15 lutego 2014

Lutowa aktualizacja włosów.

Fajnie by było, gdyby naprawdę tak urosły przez zaledwie miesiąc, ale niestety ;-) Po wysokości ramion na zdjęciach widać, że to tylko złudzenie. Ostatnio mam wrażenie, że moje włosy stanęły w miejscu! A w jesiennym okresie wydawały mi się już takie długie ... 


Mimo wszystko, nie narzekam. Minęło półtora miesiąca od niewielkiego podcięcia, a końcówki nadal wyglądają zdrowo. Zabezpieczam je po każdym myciu. Teraz naprawdę chciałabym je podcinać tak co pół roku. Na zdjęciu są po masce Gliss Oil Nutritive (taak, tej której nigdzie nie można dostać ;) ja mam jeszcze resztkę odlewki z wymianki), umyte płynem Babydream dla dzieci (świetny!) i na chwilę potraktowane inną maską. Moje włosy bardzo dobrze reagują na żółtą maskę z Gliss Kur, ale tylko jeśli nałożę ją przed myciem. Zresztą, będzie recenzja ;)


Mimo że znacząco nie urosły, wyraźnie czuję, że się zagęściły. ''Obwiniam'' lotion Seboradin, który w zasadzie przeznaczony jest dla mężczyzn zmagających się z przerzedzającą czupryną :-D Ale serio, on naprawdę działa. Mam już tyle nowych włosów, że mój przedziałek zaczyna zanikać :-D Niedługo recenzja.


Zima jednak ogólnie nie wpływa na nie dobrze, bardzo często zmagam się z typowo oklapłymi, bez życia włosami. Brakuje im objętości. 

Nie stosuję teraz żadnej kuracji wewnętrznej, oprócz sporadycznego wypicia herbatki z pokrzywy. 



Wrzucam, bo mi się spodobało ;))



W następnej notce prawdopodobnie będzie o trądziku i Epiduo cd. ;-)


czwartek, 13 lutego 2014

Poszłam tylko po puder ...

Kim trzeba być, żeby pójść do Rossmana ''tylko po puder'', a wrócić bez niego, za to z 4 innymi rzeczami? Chyba tylko kobietą ... ;-) 

Oczywiście to nie do końca moja wina, bo cóż poradzę, że z pudrów Synergen zostały tylko dwa ciemne odcienie ... Na siłę miałam brać? ;-) Swoją drogą nawet dobrze się stało, bo teraz przeczytałam, że w gazetce promocyjnej Natury są pudry matujące Kobo jakoś za 11-12 zł. Nigdy go nie miałam, ale wygląda całkiem przyjemnie :) Promocja ruszyła od dziś, ale mam nadzieję, że jeszcze jutro znajdę sztukę dla siebie.

No to co to wpadło mi do koszyka?


Wspominałam ostatnio, że włączyła mi się mała obsesja, że na mojej twarzy widać już wyraźnie pierwsze zmarszczki. Nie jest to całkiem wymyślone, choć zdaję sobie sprawę, że pewnie trochę dramatyzuje ;) W każdym razie mam zmarszczki pod oczami, których nie miałam jeszcze 2 lata temu, JA to widzę i mi to przeszkadza. Nie ukrywam też, że nigdy nie dbałam jakoś specjalnie o cerę, nie stosowałam kremów pod oczy, bardzo dużo się opalałam itd. To wszystko jednak wpływa na stan skóry. Ostatnio po całonocnej imprezie i 3 godzinach snu, zmęczenie tak podkreśliło wszystkie moje zmary, że szczerze się przeraziłam ;) Stwierdziłam, że najwyższa pora zakupić pierwszy krem przeciwzmarszczkowy ... :p


Przyznam, że brałam w ciemno, nie znałam opinii na KWC. Zasugerowałam się opisem i składem. Oczywiście olejek arganowy jest wszędzie, nie tylko w produktach do włosów :-D Teraz sprawdziłam, że opinii ma tylko kilka i są w sumie średnie. Zobaczymy ... 

Mam wrażenie, że taki produkt jak poniżej przyda się właśnie po nieprzespanej nocy. Ponoć dobrze się sprawuje pod makijażem, działa napinająco i wygładzająco. 


O tym kosmetyku nie znalazłam wiele opinii, czyżbym wrzuciła do koszyka same nowości? ;) Może Wy mi napiszecie o nich coś ciekawego?


Na koniec dwie sztuki kremu nawilżającego Eva Natura. Już kiedyś widziałam, że jest zachwalany na blogach, ale nie było nam po drodze. Gdy dzisiaj zobaczyłam go w cenie 4 zł ''na do widzenia'', od razu wzięłam dwa. Albo go wycofują, albo zmieniają opakowanie ... Ma bardzo dobre opinie na KWC, charakteryzuje się łagodnym, nieskomplikowanym składem, ma nie zapychać i nadawać pod makijaż. Nie oczekuję po nim cudów, szukałam właśnie takiego zwykłego, nawilżającego kremu z pozytywnym składem (Apis mi się kończy).
 

Swoją drogą ostatnio zainteresowałam się podkładami mineralnymi i zamówiłam dwie próbki Annabelle Minerals. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii, dajcie znać w komentarzach :)

Pozdrawiam serdecznie!




czwartek, 6 lutego 2014

Oleje na 100%!

Przez moje ręce (włosy, twarz ;) ) przewinęło się już mnóstwo olejków, ale chyba jeszcze nie miałam okazji testować takich 100%. Zawsze raczej byłam zwolenniczką mieszanek ;-) Teraz jednak będę miała okazję poznać indywidualne właściwości każdego z tych olejów:


Nie wiem, czy wiecie, że sklep BingoSpa ma w swoim asortymencie bardzo dużo naturalnych olei. Sporo czasu spędziłam na ich stronie, czytając opisy i zastanawiając się, który wybrać do testów. Zależało mi tym razem bardziej na pielęgnacji twarzy niż włosów (o dziwo, może wpadam w nową manię ;) ), więc wybierałam olejki głównie pod tym kątem. Ostatnio moją nową obsesją jest skóra pod oczami, na której niestety można już gołym okiem zauważyć ZMARSZCZKI (zwłaszcza jak się przybliża lusterko do oczu na maksymalną bliskość i stoi przy oknie, żeby naturalne światło oddawało naturalne piękno :D). A tak serio, to po prostu widzę, że ta strefa nadaje się już do czulszej pielęgnacji i nie mogę sobie beztrosko odpuszczać wklepywania kremu.


Olejek z avokado zawiera duża porcję witamin: A, B, E, H, K, PP, F i nienasyconych kwasów tłuszczowych: oleinowy, linolowy, palmitynowy, stearynowy, linolenowy oraz aminokwasy i proteiny.
Jest wchłaniany przez skórę, wnika w jej głębsze warstwy. Zalecany jest szczególnie do pielęgnacji skóry wrażliwej, dojrzałej, starzejącej się, z problemami. Pomaga w leczeniu egzemy oraz łuszczycy. 

Kiedyś miałam maseczkę do włosów z awokado i świetnie wygładzała i nawilżała. Poza tym jakoś przyciąga mnie ten owoc :-D

kobieta.pl

Olej z kiełków pszenicy  jest bogaty w Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe (NNKT), zawiera naturalne przeciwutleniacze neutralizujące działanie wolnych rodników. Zawiera lecytynę powstrzymującą utratę wody przez skórę, doskonale nawilża, zmiękcza i natłuszcza skórę. Substancje proestrogenne zawarte w oleju przyspieszają odbudowę zniszczonego naskórka. Olej z kiełków pszenicy BingoSpa jest jednym z najbogatszych źródeł witaminy E.
Stosuje się go w kremach do cery suchej i dojrzałej, a także do cery mieszanej. Używany jest również do suchych i łamliwych włosów. Działa ujędrniająco i opóźnia procesy starzenia się skóry. 

O tym olejku również słyszałam wiele dobrego. Zamierzam go stosować głównie pod oczy,ale na pewno w celach testowych wyląduje wszędzie ;-) Choćby teraz jest na włosach.


Olej z pestek winogronOlej z pestek winogron BingoSpa bardzo dobrze się wchłania i błyskawicznie działa: nawilża i odżywia skórę. Doskonale tonizuje i reguluje wydzielanie sebum zapobiega powstawaniu stanów zapalnych i wyprysków.
Olej zastosowany w preparatach kosmetycznych dla skóry łojotokowej i trądzikowej, poprawia gospodarkę lipidami- łój staje się rzadszy i nie czopuje ujść gruczołów łojowych, co min. zapobiega powstawaniu zmian trądzikowych.

A w tym mnie urzekły opowieści o wpływie na trądzik ;) Jeszcze go nie otworzyłam. 



Macie jakieś doświadczenia z tymi olejami? Jakie możecie mi polecić? Piszcie! :)













poniedziałek, 3 lutego 2014

Tylko dziś olejek Sesa Plus 30% taniej!

Trochę późno daję znać, ale cały Boży dzień byłam w pracy, oddalona od takich fajnych newsów ;-) Dziś w sklepie Helfy, w ramach Tanich Poniedziałków olejek Sesa Plus tylko za 29 zł!


Może jeszcze ktoś wrzuci do koszyka przed północą ... ;-) Ja ogromnie polubiłam ten olejek, z moją opinią możecie się zapoznać tutaj.


Ps. Czy czcionka na moim blogu wygląda już normalnie? ;) Pytam, bo dwie czytelniczki zwróciły mi uwagę, że jest strasznie mała - problem w tym, że dla mnie była w sam raz :-D Odkąd mam nowy laptop, nie mogę dojść z tym do ładu. Teraz piszę Arialem rozmiar normalny, który u mnie wygląda monstrualnie i kompletnie mi nie pasuje. Ale ważniejsze jest dla mnie, by Wam się dobrze czytało ;-) Dajcie koniecznie znać, czy jest ok!

niedziela, 2 lutego 2014

Zachomikowana odżywka Isana z olejkiem z babassu, czyli co można znaleźć przy porządkach...

Hej, hej :) Ostatnio zrobiłam naprawdę gruntowane porządki. Wypełniłam całą dużą reklamówkę kosmetykami, których nigdy nie będę już używać albo których po prostu chcę się pozbyć. Podczas tych porządków przeżyłam ''małe'' zaskoczenie, bo znalazłam całą, nieotwieraną odżywkę Isana z olejkiem z babassu, wycofaną już i niedostępną, co spotkało się z wielkim płaczem wszystkich włosomaniaczek ;-) 
Odżywka jest na pewno z zapasów z tamtego roku, ale nie widzę na niej daty ważności (może się zmazała). Proszę też wziąć to pod uwagę :))

Moje pytanie brzmi ... Ktoś chce się wymienić na coś fajnego? :-D




wizaz.pl

Sorry za piękne zdjęcie z Internetu, jak przyjadę do domu, zrobię lepsze ;)

Mi osobiście nie zależy jakoś szczególnie na tej odżywce, a wiem, że są osoby, które nawet nie miały okazji jej spróbować. 

Jeśli ktoś jest zainteresowany, proszę pisać - w komentarzach, lub lepiej - na maila. Interesują mnie przede wszystkim naturalne kosmetyki, słabość do rosyjskich nadal trwa.
Może komuś też coś wpadnie w oko z WYMIANKI.

Ps. Jak będę wybrzydzać to sorki, ale po prostu wiele rzeczy już miałam lub po prostu nie potrzebuję ;)