Kupiłam też dwie butelki Jantaru, odżywki do włosów. Chyba żadnej włosomaniaczce nie trzeba go przedstawiać, ma świetne opinie, dziewczyny zachwalają jego działanie, pobudzanie włosów do rośnięcia, wzmocnienie cebulek itd. Ma świetne opinie na kwc. Z bliżej nie wiadomych mi przyczyn ma być wycofany ze sprzedaży :-( Nie wiem, czy zostanie zastąpiony czym innym, napisałam nawet do nich maila z pytaniem o to, ale póki co nie dostałam odpowiedzi. W każdym razie kupiłam sobie dwie butelki. Nigdy go nie stosowałam, ale nie chcę, żeby przeszedł mi koło nosa, skoro jest podobno tak dobry ;-) Myślę, że jeszcze jakiś czas będzie można go kupić (na doz jest dostępny), ale pewnie w końcu dojdzie do tego, że nigdzie go nie będzie.
Ale miało być o Saponicsie - swoją drogą też z Farmony ;-)
źródło zdjęcia : adonisvernalis.pl
Przeznaczony jest do pielęgnacji skóry głowy i bardzo delikatnych włosów. Jego receptura uwzględnia najistotniejsze potrzeby włosów szczególnie cienkich , słabych i delikatnych. Kompleks Saponics zawiera biologicznie czynne substancje stymulujące wzrost włosów: Kerastim, Trichogen oraz aktywne, naturalne wyciągi ze skrzypu polnego i brzozy. Dodatkowo wzbogacony o cenne witaminy A,E,F i prowitaminę B5. Kerastim hamuje wypadanie włosów, stymuluje ich wzrost i odżywianie. Dzięki zastosowaniu witaminy A i E włosy stają się pełne blasku; są odporne na uszkodzenia. Naturalne wyciągi ziołowe działają wzmacniająco, przeciwzapalnie i bakteriobójczo. Kompleks Saponics wpływa łagodząco i regenerująco na skórę głowy.
Buteleczka jest o tyle lepsza od Capitavitu, że ma wąski otworek i z butelki, która nawet nam się wywróci, dużo się nie wyleje. Żeby wydobyć płyn, trzeba się trochę natrzepać butelką ;-) Podobnie sprawa wygląda z Jantarem, z czego się orientuję (jeszcze go nie używałam, bo zaczęłam kurację Saponicsem). Uważam, że najlepsze do takich rzeczy są buteleczki z atomizerem, no ale.
Zapach - jest dość delikatny, nie intensywny, ale mój nos go nie lubi. Jest trochę jak stare męskie perfumy. Nie podoba mi się, ale nie drażni mnie na tyle, żebym go nie używała.
Kolor - zielony.
Stosowanie - wg instrukcji na opakowaniu, stosujemy go 2 tygodnie codziennie i robimy przerwę. Przy Jantarze są 3 tygodnie i dopiero wtedy przerwa. Można go stosować na umyte lub suche włosy, wcierając we włosy i skórę głowy. Ja go stosuję inaczej, przede wszystkim nie po myciu - po myciu to ja mam zupełnie co innego zaplanowane dla włosów, np. jakąś maskę :) i nie wcieram go we włosy - za wysoko ma alkohol jak na mój gust. Używam go wieczorem, wmasowuję dokładnie w skórę głowy. Oczywiście, jak to wcierek - nie spłukujemy ;-)
Póki co nie mogę wiele powiedzieć o jego działaniu - w środę miną mi dwa tygodnie stosowania, zrobię kilka dni przerwy i znów rozpocznę wmasowywanie. Uff... ;-)
Mam nadzieję, że jeszcze bardziej wzmocni mi cebulki, choć i już teraz nie narzekam - włosy mi nie wypadają.
Wydajność - po 2 tygodniach będę miała połowę buteleczki ( ma 100 ml). Czyli starczy mi na jakiś miesiąc. Myślę, że jeśli ktoś nie ma dużych problemów z wypadaniem, może stosować taką wcierkę co 2, 3 dzień, niekoniecznie codziennie. Ja chciałam po prostu poważnie podejść do instrukcji na opakowaniu :-)
Cena - 12 zł w dozie.
Minus - wcierka jednak obciąża, więc moje włosy nie wyglądają ostatnio popisowo u nasady, są oklapnięte. No, ale mam nadzieję, że przynajmniej będą tego jakieś efekty.
I na koniec skład dla ciekawych:
aqua, cetyl alkohol, cetearyl alkohol, stearalkonium chloride, PEG-20 stearate, ceteareth 20, cetrimonium chloride, equisetum arvense extract, cera alba, propylene glycol, calendula officinalis flower extract, chamomilla, recutica flower extract, rosmarinus officinalis leaf extract, salvia officinalis leaf exract, pinus silvestris bud extract, arnica montana flower extract, arctium majus root extract, citrus medica limonum peel extract, hedera helix extract, tropaeolum majus extract, nasturtium officinale extract, polysorbate 20, retinyl palmitate, tocopherol, linoleic acid, PABA, parfum, DMDM hydantoin, methylisothiazolinone, methylchloroisothiazolino ne, hexyl cinnamal, buthylphenyl methypropional, citronellol, linalool.
Saponics nie podrażnił mi skalpu ani nie spowodował żadnych obrażeń ;-) Dla fanek wcierek kolejna propozycja do testowania.
Miłego wieczoru !:)
Jestem ciekawa jak u mnie będzie się sprawdzi :) Na Ciebie czekają 2 butelki Jantaru a na mnie dwie Saponicsu, cóż za wymiana :P
OdpowiedzUsuńFajna recenzja!
Ale niegramatycznie napisałam :/
OdpowiedzUsuńBez tego "będzie" :D
ale alkohol zawarty z saponicsie jest akurat nieszkodliwy, to nie denat;)
OdpowiedzUsuńużywałam go w maju, niestety u mnie się nie sprawdził;(
Jantar uwielbiam i ubolewam że wycofują :(
OdpowiedzUsuńjeżeli masz ochotę to zapraszam do wzięcia udziału w moim pierwszym rozdaniu:)
OdpowiedzUsuńhttp://pacyfikatorka.blogspot.com/2012/01/rozdanie.html
o tej wcierce jeszcze nie słyszałam, kolejna do listy :)
OdpowiedzUsuńsilikony w szamponie gliss kur, ale nie są szkodliwe. Są rozne rodzaje chemicznych slikonow. Co do goldwell treatment, tam rowniez nie ma silikonu, biosilk mnie osobiscie niesamowicie pomogl wiec jes tto moja subiektywna opinia oczywiscie :)
OdpowiedzUsuńa i jeszcze serum, tam rowniez nie ma silikonow :)
Nie lubię produktów z farmony, bardzo wysuszają włosy.
OdpowiedzUsuńPatka, nic mi o tym nie wiadomo, ja nie wcieram ich we włosy ;-)
OdpowiedzUsuńBrainforsale, rozumiem, ja nie znam tych produktów, wiem, że sa różne rodzaje silikonów, ale ja ogólnie unikam produktów z nimi, bo wolę nakładać na włosy coś, co naprawdę odżywi mi włosy. Tego serum nie znałam również, wszystkie mi znane zawierają silikony. Nie mogę znaleźć jego składu, ale wierzę Ci na słowo. Oczywiste jest, że nie każdemu bedzie służyła ta sama pielegnacja, nie wiem, jak wygladała Twoja włosowa hostoria, czy np. długo prostowalaś włosy itd, bo inaczej wyglada pielegnacja włosów, które są zniszczone, a którym niewiele trzeba, by były piękne.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że się wtrącę ale niestety nigdy nie uwierzę, że jedwab z Biosilku na dłuższą metę może pomóc. Sama go używałam i wiem jakie sieje spustoszenie na włosach. Coś co ma w składzie praktycznie same silikony, parabeny i alkohol denat NIE ODŻYWI. To tak jakby dotknąć skórę gorącym żelazkiem i mówić, że nie sparzyło skóry, lecz wręcz przeciwnie: skóra została odżywiona.
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że Biosilk Ci służy, ale wydaje mi się, że to po prostu efekt wizualny. Myje się włosy, suszy a tu sianko. Nakładamy jedwab, który oblepia włosa i jesteśmy szczęśliwi, że to działa. A tak naprawdę jedwab nie dopuszcza odżywczych składników do włosa.
Nie ma co żyć w tej ułudzie :D.
Ale każdy ma swoje włosy i swoją pielęgnację.
miałam do czynienia z Saponicsem - bardzo podrażnił mi skalp ,ale ja należę do wrażliwców
OdpowiedzUsuńW takim razie będę Cię bacznie obserwować, gdyż może faktycznie popełniam wiele błędów przy odzywaniu włosów i wydaję na to trochę pieniędzy :) może dzięki Twojemu blogowi uda mi się zminimalizować koszty i mieć jeszcze piękniejsze włosy ;)
OdpowiedzUsuńJa uważam, że nie trzeba wydawać fortuny na kosmetyki, by odpowiednio pielęgnować i odżywiać włosy ;-) Czasem jest wręcz przewrotnie - naprawdę dobre kosmetyki z doskonałym składem kosztują grosze! :) Na moim blogu w każdym razie są i będą recenzje kosmetyków na każdą kieszeń. Oczywiście, nie każdy produkt przypasuje każdemu, choćby miał bardzo dobre opinie i skład.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy olejujesz włosy, jeśli nie - polecam ;)
Ja uwielbiam tą wcierkę właśnie za zapach! Dla mnie pachnie takim siankiem:)
OdpowiedzUsuń