sobota, 8 listopada 2014

O kosmetycznym minimalizmie, czyli dlaczego już nie chcę mieć dużo kosmetyków ;)

Był czas, kiedy miałam 11 szamponów w jednym czasie. Na zdjęciu jest mniej, ale się później dokupiło. Ogólnie każda włosomaniaczka to chyba przerobiła, tę manię pt: ''kupuj wszystko, co chwalą w Internecie, może to akurat TEN produkt uratuje Twoje włosy''. Tak było. Nie mówię, że żałuję, bo w końcu żadna tragedia się nie stała ;-), ale teraz na samą myśl o pełnych szafkach kosmetyków, zamiast ukłucia przyjemności, odczuwam autentyczne... zmęczenie.



Długo mieszkałam w małym pokoju razem z chłopakiem, gdzie moje kosmetyki wiecznie wysuwały się na plan pierwszy. Mimo że były pochowane wszędzie, gdzie się tylko dało, i tak zawsze wychynęły znienacka. Nie jestem pedantką, nie odkładam od razu wszystkiego na miejsce, a takie odruchy trzeba mieć, jeśli chce się zachować porządek na małej powierzchni. Nie wspomnę o tym, że wiecznie mi wszystko ginęło i ciągle czegoś szukałam ... widziałeś ten żurawinowy krem? serum na końcówki? pęsetę? gumkę do włosów? Małe rzeczy to moja zmora, jak zgubię, nie znajdę już nigdy, a tajemnica znikających gumek poważnie mnie intryguje. Myślę, że kiedyś się dowiemy, co się z nimi naprawdę dzieje i będzie to wieść mrożąca krew w żyłach... ;-)

Zaczynałam być zmęczona tym chaosem i tym, że przestałam nad nim panować. Że mam otwarte kilka kosmetyków tego samego użytku, których termin przydatności niedługo upłynie. Że znajduję rzeczy, o których zapomniałam, że w ogóle mam. I tak jak kiedyś fajne i przyjemne było mieć dużo, później zaczęłam fantazjować o posiadaniu jednego pudełka, w którym mogłabym zmieścić cały swój arsenał kosmetyczny ;) Jeśli dodamy do tego jeszcze, że w ślimaczym tempie wszystko zużywam, nie mam zwyczaju wyrzucać i rozdawać, robi się armagedon ;) Ale wszystko jakoś się kleiło jeszcze do czasu przeprowadzki, kiedy człowiek zawsze sobie uświadamia, ile śmiecia naprodukował wokół siebie. Byłam autentycznie wkurzona na siebie, że przez mój dobytek jest dwa razy więcej roboty. 

W nowym miejscu postanowiłam wreszcie wziąć się za siebie. I za swój bałagan. No, głównie za bałagan, bo za siebie to się już nigdy nie wezmę ;) Kosmetyki po terminie, resztki, odlewki nie wiadomego pochodzenia poleciały od razu do kosza. Nie było tego dużo, bo też nie chcę przedstawiać, że moja zbieranina była przeogromnych rozmiarów - niejedna blogerka by mnie przebiła, zważywszy, że ja miałam obsesję tylko na punkcie włosów, a niektóre mają na wszystko - kolorówkę, pielęgnację, lakiery, ciuchy itd/itp. ;-)

Część rzeczy, które chcę szybko zużyć, poleciały do łazienki, żebym miała pod ręką. Niestety, jak coś włożę głęboko do szafki, zdarza się, że już sobie o tym nie przypomnę. Zauważyłam też, że mam dużo kosmetyków z resztkami, ale jeszcze szkoda wyrzucić i przez to też wydaje się, że jest więcej bałaganu, niż faktycznie. Takie właśnie rzeczy dałam do szybkiego zużycia i pozbycia się raz na zawsze.

Mój jeszcze jeden głupi nawyk i wiem, że dotyczy(ł) nie tylko mnie...Przechowywanie ładnych opakowań, pojemników po kosmetykach. Bo ładne. Bo szkoda wyrzucić. O nie, skończyłam z tym. Wszystko co puste, ląduje od razu w śmietniku. O ile czasem zostawienie sobie jakiegoś pojemniczka ma sens, na jakąś odlewkę czy wcierkę, na ogół jest to tworzenie sobie na własne życzenie bajzlu.

Po takich porządkach zrobiło się od razu czyściej, przestronniej, przejrzyściej, a ja poczułam, że wreszcie - metaforycznie - mam czym oddychać. 

''nie mam sił, żeby zrobić z tym porządek''
''nie wiem, czy to jeszcze pasja, czy już problem''
''miałam zły humor, ale po kupnie nowej szminki już mi lepiej''

To niektóre zdania z postów blogerek o kosmetycznych kolekcjach. Myślę, że część, tak jak ja, w końcu dojdzie do tego, że jest zmęczona taką ilością rzeczy i coś zmieni, ale część - wg mnie, ma już problem z zakupami. Moim zdaniem, jeśli się kupuje notorycznie po to, żeby rozładować zły nastrój (nie mówię o sporadycznych wypadach), jeśli lekarstwem na samotność, pustkę ma stać się nowy podkład czy torebka, to coś jest mocno nie tak. Ile może trwać to pocieszenie się jakimś przedmiotem? Nie wiem, dla mnie mocno niepokojące są teksty typu ''najlepszym sposobem na chandrę są zakupy'', choć oczywiście przecież zawsze są ''tylko'' żartobliwe...

Uff ;-) Na zakończenie napiszę, że mam nadzieję, że przy następnej wyprowadzce zabiorę się tylko z jednym pudełkiem ;-))

A Wy co o tym myślicie? Zrzędzę bez powodu? ;)
Sorry za wszystkie powtórzenia i niegramatyczne zdania, ale robię się coraz gorsza w długich formach wypowiedzi;)



30 komentarzy:

  1. popieram! świetny tekst! :) swoje zakupy juz od 2 miesięcy ograniczam do minimum i do tego co mi na prawdę potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja właśnie przeszłam przez akcję "Październik miesiącem bez zakupów kosmetycznych" i mam się dobrze :) Nie kupiłam nic, a i kolejne dni listopada mi się udaje. Mam nadzieję, że akcja 1+1 na kolorówkę w Rossmannie mnie nie skusi. Najwyżej poproszę mamę o kupno tuszu - bo oddałam jej swój ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te akcje są spoko sprawą, ale już samo to, że powstał pomysł ich robienia świadczy o tym, że coś jest nie tak ... To powodzenia!

      Usuń
  3. Też już przeszłam przez to i o ile szamponów miałam po jednym, to produktów d/s było koło 15. W tej chwili ciągle zmniejszam tą liczbę i dążę do posiadania po jednym produkcie dla każdej roli (wiadomo, inny dostarcza protein, inny emolientów). Ewentualnie drugim - testowanym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja bym chciała mieć góra 2 produkty tej samej kategorii ... W końcu się uda ;)

      Usuń
  4. Mialam podobnie, szkoda mi bylo rozstac sie z ladnym opakowaniem lub pozbyc sie produktu, ktory zle sie sprawdzil ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja długo trzymałam reklamówkę z pustymi opakowaniami, aż w końcu stuknęłam się w głowę.

      Usuń
  5. Jakbym czytała o sobie:) Obecnie mam tego coraz mniej, ale nadal zdecydowanie za dużo i masz rację, to naprawdę męczy. To przekładanie wieczne przy sprzątaniu...Brak miejsca..

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie zostawiałam opakowań tylko dlatego, że są ładne, zużyte od razu wyrzucam do "torby na plastik" ;)
    Lubię dbać o włosy ale nigdy nie popadałam w przesadę, mam kilka otwartych odżywek w łazience ale jest to góra 3-4 produkty dlatego, że moje włosy lubią różnorodność. Szampon na jeden, góra dwa :D
    Mam tendencję do chomikowania, kupowania czegoś wcześniej na zapas bo np jest promocja ale panuję nad tym :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piąteczka :d ja przeszłam bardzo podobną drogę ;d oczywiście jeszcze daleko do konca walki i monimalizm ale jest o 80% lepiej anizeli rok temu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja całe szczęście nie miałam nigdy z tym problemu. Staram się kupować nowy kosmetyk tylko wtedy kiedy wykończę poprzedni. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja od kliku miesięcy zużywam włosowe zapasy (a nie, przepraszam, ostatnio kupiłam maskę z Biovaxa :)). Mam po jednym delikatnym i mocniejszym szamponie, zawsze kupuję kolejny, gdy wykończę poprzedni. Maskę mam jedną, dwie otwarte odżywki, dwie w zapasie. Będę to zużywać przez kilka następnych miesięcy, a kupować już nie mam niczego zamiaru. Uważam, że jak ma się już wypróbowane kosmetyki, to od czasu do czasu można spróbować czegoś nowego, ale nie łapać kilku srok za ogon i trzymać kilkanastu otwartych odżywek :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też od pewnego czasu się ograniczam, w ubiegłym miesiącu kupiłam tylko 3 sztuki, a w tym jak na razie nic! za to zużywanie idzie mi całkiem nieźle :) dodatkowym motywatorem jest zbliżająca się przeprowadzka za granicę :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja mama mi ciągle powtarza cytuję Czym więcej wyrzucisz to będziesz lżejsza. Coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też się ograniczam, ale z dwóch powodów - albo mnie nie stać, albo szkoda mi miejsca, bo też dzielę z chłopakiem pokój, a nie całe mieszkanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie również kasa ma znaczenie - wolę odłożyć na wakacje, wyjazdy, niż przepuszczać pieniądze na rzeczy, po których wspomnień za dużo nie zostanie ;) Ja mam teraz więcej miejsca, ale nie chcę zagracać pokoju, zaczyna mi się coraz bardziej podobać jak nie ma żadnych gratów na wierzchu ;)

      Usuń
  13. Mnie na szczęście ominęła ta faza kupowania wszystkiego na raz i kosmetyków z własnych zakupów mam naprawdę tylko tyle, ile mi potrzeba. Przez rok jednak subskrybowałam pudełko beGlossy i to spowodowało, że mam teraz przepełnione szafki i mnóstwo pozaczynanych, do tego niekoniecznie sprawdzających się (ale szkoda wyrzucić, bo przecież zapłaciłam) kosmetyków. Mam nadzieję, że przez najbliższy rok uda mi się uszczuplić moje zapasy, chociaż o 1/3 :)

    OdpowiedzUsuń
  14. też przez to przeszłam i choć nie jest jeszcze tak jakbym chciała, to pracuje nad tym :) na pierwszy ogień poszły wszystkie końcówki kosmetyków aby jak najszybciej zminimalizować ilość opakowań. używam jedno aż do końca podczas gdy reszta siedzi w szafie. podoba mi się to, że kosmetyków jest już o wiele mniejsza ilość i plan jest taki by mieć tylko jeden kosmetyk do danego 'zadania'.. ew drugi w zapasie, gdy poprzedniego zużyłam ponad połowę. promocje są co chwile, nie ma co robić zapasów. faktycznie czuje się o wiele swobodniej gdy nadmiar mnie nie przytłacza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, promocje powtarzają się co chwilę, więc moim zdaniem przesadne zapasy są bez sensu.

      Usuń
  15. Oj rozumiem doskonale, przy pierwszej przeprowadzce miałam spokojnie ze trzy kartony kosmetyków. Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić, to niedorzeczne. Pomału, pomału i kosmetyki zajmują jedną półkę. Da się.

    OdpowiedzUsuń
  16. Oooo taaaak!!! Dopiero przy przeprowadzce uswiadamiamy sobie ile niezbyt potrzebnych rzeczy udalo nam sie nagromadzic... ja tez znacznie ograniczylam swoj stan posiadania odkad przeprowadzka dala mi w kosc.

    OdpowiedzUsuń
  17. właśnie jestem na etapie 'wykańczania' wszystkich resztek kosmetyków (dziś skończyłam resztkę jednej maski i szamponu;)), bo niedawno stwierdziłam że mam okropny bałagan i mnóstwo zapasów, a przeprowadzka czeka mnie za niedługo i nie ma siły żebym wszystko spakowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeprowadzka to świetny motywator, powodzenia w wykańczaniu ;)

      Usuń
  18. Nigdy nie robiłam jakiś dużych zapasów, ale jednak jest tego dość sporo. Swoje kosmetyki trzymam w jednym pudle, od dawna nie kupiłam nic nowego a zawartość jakby nie maleje. Dosoknale rozumiem więc zdroworozsądkowe podejście do tematu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozumiem Twoje podejście. Ja najwięcej kosmetyków, które mam, dostałam. Sama rzadko coś kupuję, najczęściej gdy skończy mi się coś ważnego typu puder :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza pod moją notką. Na wszystkie pytania odpowiadam tutaj :)
Reklama bloga niepotrzebna - zawsze zaglądam do blogów nowych obserwatorów. Jeśli mi się spodoba, zostanę bez zapraszania :)