środa, 18 stycznia 2012

Maska do włosów Bingo z masłem Shea i pięcioma algami.

Jakiś czas temu chwaliłam się na blogu moimi Bingowymi zakupami :) i przyszła najwyższa pora na recenzję jednej z masek - padło na tę z algami, bo jej używałam częściej.
Czego możemy się o niej dowiedzieć:


Zawiera masło Shea (karite) i botaniczny kompleks pięciu alg: Ascophyllum, Spiruliny, Laminarii, Morszczynu i Nori dla wzmocnienia i regeneracji włosów

Masło Shea ma działanie rewitalizujące, odżywcze i nawilżające. Regeneruje włókno włosa, odbudowuje włosy od cebulek po same końce i wygładza ich powierzchnie, nadając im niezwykły połysk. Algi dostarczają włosom dżywczych i regenerujących składników: witamin, aminokwasów, polisacharydów, proteiny i soli mineralnych. Włosy stają się mocne i elastyczne.


To tylko tak gwoli wstępu, jakby ktoś przegapił moją wstępną notkę o tych maskach, gdzie już pisałam o obiecywanych przez nie cudach ;-) 

Moja opinia o tej masce no jednym zdaniem – póki co to moja ulubiona maska! ;-) Przewyższa działanie nawet Waxu, a maski z tej linii jak wiadomo są bardzo chwalone. Jestem pewna, że będzie to produkt, do którego wciąż będę wracać (czego nie jestem pewna o drugiej masce, którą kupiłam, z kaszmirem, ale o niej kiedy indziej). Urzeka mnie w niej bardzo dobry skład, duże opakowanie, wydajność i to wszystko za śmieszną cenę – 7.50! Jednak z tego co się orientuję, za taką cenę można ją dorwać tylko w Tesco. W internetowym sklepie już jest za 12 zł plus niestety przesyłka, więc można przepłacić. Mam nadzieję, że będzie ją można zawsze znaleźć w Tesco (ja kupiłam w Tesco na Kapelance, info dla mieszkanek Krakowa ;-) )

Ale, porządkując :
Pojemność, wydajność : za cenę jaką wymieniłam mamy 500 ml gęstej maski, której nie trzeba nałożyć dużo, z czego prosty wniosek, maska starczy nam na długo. Zwłaszcza dla posiadaczek niezbyt długich, cienkich włosów – czyli tak jak ja ;-) Nie mam pojęcia, kiedy ją skończę, ale potrwa to na pewno długo. Poważnie, odkąd odkryłam Bingo, nie kręcą mnie już niemalże żadne maski! ;-)
Zapach : bardzo przyjemny! delikatny, nie narzucający się, włosy pachną tak hmm… kremowo ;-)
Aplikacja: wg producenta należy trzymać ją na głowie ok. 5minut. Oczywiście tego nie przestrzegam i wam też nie polecam :) chyba, że bardzo się spieszycie i nie macie czasu na bawienie się w chodzenie z turbanem na głowie. Nie wierzę po prostu, że przez głupie 5 minut składniki z maski są w stanie porządnie wniknąć we włos. Ja ją trzymam ok. pól h. Absolutnie żadnego obciążenia i oklapniętych włosów. A mam na to włosy podatne! Zapomniałam przedtem jeszcze dodać, że wmasowuję ją nie tylko we włosy, ale także w  skórę głowy :) Oczywiście polecam wypróbowanie, co najbardziej będzie nam odpowiadało. Aha, ja jeszcze staram się utrzymać wyższą temperaturę (podobnie jak z Waxem), więc używam ciepłego nawiewu z suszarki i nakładam czapkę :D Tak, taką zwykłą ciepłą czapkę. Bardzo to sobie chwalę, bo wreszcie nic mi nie ścieka ani się nie wymyka (pod czapką mam jeszcze foliowy czepek). Ostatnio też na nocne olejowanie śpię z czapką na głowie – nie obchodzi mnie, że to śmieszne, ważne, że wreszcie  nie budzę się z bałaganem wokół siebie :-D
 Efekt : po pierwszym użyciu byłam w małym szoku – moich włosów było dwa razy więcej :-D Poważnie, jeszcze żadna maska nie zwiększyła mi tak objętości włosów. Wydawały się też grubsze. Po kolejnych użyciach już nie miałam na tyle spektakularnego efektu jeśli chodzi o objętość – owszem, był, ale nie tak, jak za 1 razem, więc za 1 razem albo moje włosy zwariowały, jak poczuły na sobie nową maskę z algami :D albo – to ja się przyzwyczaiłam do efektu i już nie zrobił na mnie potem takiego wrażenia :) Włosy pięknie błyszczą po tej masce. Ogólnie moje włosy ostatnio zyskały na blasku, może przez intensywne olejowanie i równie intensywne nakładanie różnorodnych masek.
 
Bardzo polecam tę maskę, jest teraz jednym z moich ulubieńców. Jestem zakochana w marce Bingo i chyba niedługo napiszę o nich osobną notkę …. Jakie produkty z nich bym chciała mieć, a nie mam, czyli moje typy zakupowe na kiedyś ;-) Bardzo żałuję, że tak ciężko dorwać je ‘stacjonarnie’!

8 komentarzy:

  1. również używam i nawet nakładam czasem na skórę głowy, żadnego przyklapu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, ja też tak robię :) zresztą producent też to zaleca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba w poniedziałek wybiorę się do tesco ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bingo rządzi :D.

    Otagowałam Cię, więc jeśli masz ochotę to zapraszam :*

    http://moje-kosmetyki-byn.blogspot.com/2012/01/tag-owczyni.html

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo ciekawa opinia:)


    www.w-studenckiej-kosmetyczce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. maski nie mialam ale dodaje troche spiruliny do odzywek i efek jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fryzjer mi kiedyś powiedział, że jak stosujemy maski lub odżywki do włosów to najprawdopodobniej włosy zostały oklejone, a to nie jest nic dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Coo? :D Średnio rozumiem o co chodziło panu fryzjerowi, szczerze dla mnie fryzjerzy nie są żadnym autorytetem, jeśli chodzi o dbanie o włosy. Maski i odżywki to podstawowy punkt pielęgnacji! Nie wiem, może chodziło mu o oklejenie silikonami, no ale - wybierajmy maski, odżywki bez silikonów :)

    Fryzjerzy, którzy walą nam na głowę silikony, suszą włosy suszarką z gorącym nawiewem 2 milimetry od włosów i dają często śmieszne porady pielęgnacyjne omijajmy szerokim łukiem ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza pod moją notką. Na wszystkie pytania odpowiadam tutaj :)
Reklama bloga niepotrzebna - zawsze zaglądam do blogów nowych obserwatorów. Jeśli mi się spodoba, zostanę bez zapraszania :)