W ramach współpracy z BingoSpa w moje ręce wpadło kilka kosmetyków, których wcześniej nie znałam. Jak wiecie, mam lekką obsesję tylko na punkcie ich masek do włosów :-D Jednak coraz bardziej uważam, że słusznie - po przetestowaniu kilku innych produktów z tej marki, stwierdzam, że maski stanowią najsilniejszy punkt programu. Potwierdzi to choćby ta notka z recenzjami - na trzy produkty dwa oceniam jako średniaki, a tylko jeden jest naprawdę godny uwagi.
Zapraszam do zapoznania się z moimi wrażeniami!
Do testowania wybrałam kolagenową śmietankę pod prysznic (prościej - to żel :D), peeling błotny do twarzy z kwasami owocowymi i krem pielęgnacyjny z Zea Mays.
Na pierwszy ogień kolagenowa śmietanka :
Miałam już kolagen do ciała z tej linii i oba produkty są bardzo do siebie podobne - zarówno jeśli chodzi o opakowanie, jak i zapach. Zakrętka, która była irytująca w balsamie do ciała, jest jeszcze bardziej irytująca w żelu pod prysznic :-P Bardzo niewygodnie się odkręca, zwłaszcza mokrymi rękami. Prosimy o pompkę!
Sama buteleczka ogólnie mi się podoba, choć oczywiście nalepka nie jest zbyt trwała.
Zapach jest ładny, delikatny, mydlany. W sumie nic wyjątkowego, nie jest to zapach, do którego chciałabym wracać, szybko znika, nie utrzymuje się na skórze. Wolę jednak, jak żel oferuje większe wrażenia węchowe.
Niewątpliwym atutem tego myjadła jest to, że pozostawia skórę miękką i gładką, nie wysusza i nie podrażnia.
O kosmetyku więcej możecie przeczytać tutaj. Kosztuje 8 zł za 300 ml, więc cena jest całkiem przyjemna.
Krem pielęgnacyjny z Zea Mays:
Echhhh .... No o tym kremie to ciężko będzie mi się pisało :) Od początku podchodzę do niego jak pies do jeża. Mam jednak nauczkę, żeby nigdy nie brać kosmetyków, jeśli nie znam ich składu! Zawsze tego przestrzegam, a jednak przy tym kremie zgłupiałam. Przyznam, że po prostu założyłam, że będzie lepiej niż się okazało.
No, ale Klaudia przeczytała, że jest polecany dla cery mieszanej, tłustej oraz problematycznej
np. ze zmianami trądzikowymi, więc stwierdziła, że jest wprost dla niej.
Tzn - nie zrozumcie mnie źle - ten krem mnie nie zabił, ani nie wyrządził mi jakiejś krzywdy. Po prostu ze względu na kiepski skład nie lubiłam go stosować, bo wiedziałam, że pielęgnować skóry to on za bardzo nie będzie.
Parafina, silikony, parabeny ... Tytułowy olej kukurydziany gdzieś w środku tego.
Używałam tego kremu tylko rano, pod makijaż. Sprawdzał się nieźle, bo jest bardzo leciutki, wręcz wodnisty, szybko się wchłania. Ładnie pachnie. Przy jego pierwszych stosowaniach odnotowałam wysyp pryszczy, co już mnie zupełnie zabiło i odstawiłam go na chwilę. Później zaczęłam go stosować tylko rano i już wtedy takich wstrząsających wrażeń nie miałam.
Czytałam jednak dużo opinii obwiniających go za zapychanie. Od siebie również nie polecam, są kremy o lepszym składzie, prawdziwie pielęgnujące, a nie tylko z opisu.
Jestem na ''nie''.
14zł/100gr w sklepie bingo.
Peeling błotny z kwasami owocowymi.
Ale ''jadę'' do tej pory ;-) No to żeby nie było, że taka jestem niemiła - pora na porcję zachwytów ;-)
Peeling z BingoSpa to bardzo przyzwoity kosmetyk, w zasadzie do niewielu rzeczy mogę się przyczepić. Chyba jedynie znów do tej nalepki!! Która szybko się zdziera i przez to całość wygląda bardzo nieestetycznie. Błotko nie jest także zabezpieczone od wewnątrz żadnym dodatkowym wieczkiem, więc łatwo się może wylać.
Dużo osób pisało o tym peelingu, że jest za delikatny. Według mnie te drobinki są naprawdę ostre! Raz zrobiłam sobie zbyt entuzjastyczne peelingowanie twarzy, to uwierzcie, że miałam na niej później czerwone plamki (szybko zniknęły). Dla mojej twarzy jest wystarczająco mocny. Bardzo go polubiłam, pozostawia twarz gładziutką, miękką i widocznie oczyszczoną. Lubię po nim nałożyć jakąś maseczkę, efekty wtedy są jeszcze wyraźniejsze.
Tym razem skład jest bardzo przyjemny:
Błotko już na drugim miejscu, przez resztę składu ciągną się głównie ekstrakty. Na końcu rzecz jasna parabeny ;) Ale i tak jest ok.
Na początku peeling mi w ogóle nie pachniał, a teraz coraz częściej stwierdzam, że ma swój charakterystyczny aromat. Nieszczególnie przyjemny, ale nie zwracam na to uwagi, w końcu zmywa się go z twarzy ;)
12 zł za 100 gr produktu - moim zdaniem warto, jest to kosmetyk godny uwagi. Tutaj przeczytacie o nim szerzej.
Podsumowując : Kremowa śmietanka to średniak, krem również (przechyleniem do bubla, może czynić krzywdę przez niesympatyczne składniki), peeling wypada zdecydowanie najlepiej, dlatego też z czystym sercem mogę polecić :)
Pozdrawiam ciepło,
Klaudia
Nie miałam żadnego z tych produktów :) Natomiast ich maski uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńJa jestem uzależniona :D
UsuńPeeling błotny kusi mnie już od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować za tą cenę :)
UsuńOpakowanie tego kremu pod prysznic jest bardzo ładne. :) U mnie konkurs, może będziesz chciała wziąć udział. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za zaproszenie, ale nie używam kosmetyków Loreal :)
UsuńJa bardo polubiłam ten peeling:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpeeling dostałam ten sam i używam go do tej pory bo jest bardzo wydajny :)
OdpowiedzUsuńteż go lubię
Bardzo wydajny, zgadzam się ;-)
Usuńmam peeling błotny! przyjemna alternatywa dla mocnych zdzieraków, bo nie powoduje dużych zaczerwienień
OdpowiedzUsuńMi się zdarzało narobić nim zaczerwienień na twarzy :P
UsuńTen peeling blotny jest ciekawy :)
OdpowiedzUsuńFajny produkt :)
UsuńNigdy nie używałam żadnego z tych produktów. Może kiedyś się skuszę, jednak fakt, że musze dodatkowo płacić za przesyłkę mnie zniechęca. Chociaż wiele osób właśnie chwali sobie te maseczki do twarzy z Bingo.
OdpowiedzUsuńA nie maski do włosów? ;-) One są najbardziej popularne.
UsuńCzasem można znaleźć Bingo stacjonarnie, w Tesco, Auchan, małych sklepikach z kosmetykami ;-)
Witam w duzych marketach też kosmetyki bingo spa są dostępne https://cienkusz.com.pl
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam Bingo Spa to doskonałe kosmetyki. Ja bardzo je lubię i polecam ciekawy sklep internetowy
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń