czwartek, 15 sierpnia 2013

Moja pielęgnacja włosów na wakacjach.

Witam :-) Wczoraj wróciłam do Polski i jeszcze dochodzę do siebie. Teraz przydałby mi się jeszcze tydzień wolnego, żeby odpocząć po urlopie :-D Już czuję, że będzie mi megaciężko się pozbierać i wrócić do rzeczywistości - a już jutro do pracy i to od razu 3 dni pod rząd :-/ 

Włosy na wakacjach ... Trochę pocierpiały. Najgorsze były dla nich oczywiście niesamowite upały - najpierw w Polsce, a później w Chorwacji. Moje włosy do gigantów wytrzymałości nie należą - są ogromnie wrażliwe na wysokie temperatury, skąpą pielęgnację, bardziej ekstremalne warunki. Niszczą się dość szybko. Np. mimo że nieustannie miałam na sobie jakieś okrycie głowy (czapkę z daszkiem, kapelusz, chustkę) i tak widzę, że pojaśniały mi od słońca. Nie lubię tego, bo kolor wygląda teraz na taki wypłowiały :-/ 

Przekonałam się, że słona woda to morderstwo dla włosów. Tu akurat sama jestem sobie winna, bo mogłam starać się nie ich nie moczyć w morzu, ale nie potrafię pływać bez nurkowania :-P Pływanie jest wtedy dla mnie niepełne i mniej przyjemne, więc w pewnym momencie odpuściłam dbanie o włosy. Poza tym o wiele bardziej można się ochłodzić jednak zanurzając głowę ;)

Spółka, która pojechała ze mną na urlop:



Szampony:


 Wzięłam ze sobą turecki delikatny szampon i Lactacyd (emulsję do higieny intymnej), który ma w składzie SLES. Są dwa głosy dotyczące tego jakich szamponów powinno się używać do mycia po plażowaniu. Jedni wolą oczyszczać włosy czymś mocniejszym, drudzy stawiają na łagodne szampony, nie chcąc dodatkowo męczyć włosów. Ja wybrałam coś pośrodku, czyli po prostu używałam tych kosmetyków na zmianę ;) Z obu jestem zadowolona, szczególnie przyjemnie używało się Lactacydu. Ma świeży, delikatny zapach i produkuje niezłą ilość piany, więc mycie przebiega bezproblemowo. To też jest mój nr 1 do higieny intymnej. W sumie pierwszy raz używałam go do włosów, bo zapomniałam zabrać Facelle ;) 

Nie ma bardzo łagodnego składu, zawiera detergenty, ale mimo to zawsze mam wrażenie, że używam do mycia czegoś delikatnego.
Turecki szampon również się sprawdzał, ale mam do niego dwa ALE ... Nie jestem jednak pewna, czy to jego mam o to obwiniać...


Odżywki/maski:

Chciałam wziąć ze sobą jakąś odżywkę z silikonami, której nie używam na co dzień, a która przydałaby się właśnie do zabezpieczania włosów przed czynnikami zewnętrznymi. Padło na odżywkę z Joanny z olejkiem arganowym. I tak musiałam jakoś ją zużyć, bo leżała w pokoju bezużytecznie, odkąd okazała się zbyt słaba i przeciętna dla moich włosów. 

Nad morzem zużyłam ją całkiem sporo. Każdego dnia przed wyjściem na plażę moczyłam włosy i nakładałam na nie obficie odżywkę, skupiając się na końcach, najbardziej wrażliwych na zniszczenia. Następnie upinałam włosy w koczek. 
Czy coś mi to dawało, skoro i tak potem musiałam je wytaplać w słonej wodzie? :D Nie mam pojęcia, ale może COŚ dawało ;-)

Włosy myłam codziennie, zaraz po powrocie z plaży. Zawsze nakładałam po myciu maskę, starając się wynagrodzić im trudy, które musiały znosić :-P Wzięłam m.in ze sobą złotą ajurwedyjską maskę, którą miałam akurat na kilka użyć. Sprawdziła się naprawdę świetnie -włosy po jej użyciu były gładkie i aksamitne. W normalnych warunkach, kiedy włosy nie były narażone na złe czynniki, nie widziałam, że aż tak dobrze może na nie działać. Wzięłam też ze sobą odlewkę balsamu marokańskiego i jogurtową kurację z Bingo i też ich używałam, ale ta maska zasługuje jednak na główne wyróżnienie ;-) 

Olej:

Padło na Bhringraj, bo go bardzo lubię. Została mi niestety już odrobinka :( Ze względu na temperaturę cały czas utrzymywał się w stanie ciekłym. Nie olejowałam włosów na noc, bo nie miałam na to ochoty. Było tak gorąco, że myśl o lepiących się kosmykach była zbyt odpychająca ;) Wcierałam go kilka razy w kucyk, w małych ilościach. I tak moje włosy przez większą część pobytu prezentowały się okropnie, więc trochę oleju nie zaszkodziło :-D 






Wcierka:

Aktywne serum na porost włosów. Zaczęłam używać go już przed wyjazdem, więc wzięłam go ze sobą w nadziei, że może choć ze dwa razy będę pamiętała o masażu głowy ;) Kilka razy po myciu faktycznie go użyłam. Wkurza mnie zacinająca się pompka! 

Ogólnie jeszcze nic nie mogę o nim powiedzieć, bo muszę poużywać go regularnie w normalnych warunkach. 



Zabezpieczanie końcówek:

Wzięłam ze sobą sprawdzony CHI i nowość, kurację z olejkiem arganowym Marion. Przyznam, że nie żałowałam sobie w używaniu tych specyfików, nawet lądowały nieco wyżej niż tylko na końcówkach ;) 
Zdecydowanie bardziej jestem zadowolona z CHI. Kuracja arganowa mnie denerwowała swoim słodkawym, mdlącym zapachem i skłonnością do obciążania, oblepiania włosów. Z CHI nie zdarzało mi się przesadzić, z Kuracją - bardzo często. Nie podeszła mi, więcej nie kupię. Za to CHI muszę już mieć zawsze w zapasach ;-)



Niestety, zmagam się teraz z dawno nie odnotowanym u mnie problemem, a mianowicie - większym wypadaniem włosów. Zaczęło się już na urlopie. Nie wiem co obwiniać - upały i przez to osłabienie cebulek, czy któryś z nowych kosmetyków. Zastanawia mnie właśnie ten turecki szampon ... Mniej więcej w tym samym czasie wprowadziłam kilka nowych kosmetyków - szampon i aktywne serum i muszę się baczniej im teraz przyjrzeć pod tym kątem. Jestem na 80% pewna, że to wypadanie jest przez upały, słabszą pielęgnację (brak olejowania skalpu, regularnych wcierek), brak wspomagania wewnętrznego, ale mimo to ten szampon mnie zastanawia... 

Tak więc ogólnie z pięknymi puklami to ja nie wracam ;) i trzeba je trochę reanimować. Mam nadzieję, że nie będę musiała podcinać. Są teraz takie bez życia :-( Liczę jednak, że powrót do regularnego olejowania, normalnych warunków i temperatur je odżywi ;-)



Myślę teraz o poście z 50 faktami o mnie, bardzo popularnym teraz na blogach. Jesteście trochę mnie ciekawe? :D Bo ja czytam z zainteresowaniem ciekawostki o blogerkach ;)

Miłego dnia!
















17 komentarzy:

  1. Bardzo lubię tę kurację Marion. Moje włosy uwielbiają wszystko, co zawiera ten olejek. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Również mam problemy z wypadaniem.
    Ogólnie używam tego serum, ale niestety siostra zabrała na wyjazd :/
    Teraz ratuję włosy drożdżami i pokrzywą.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja wcieram teraz Rzepę z Joanny ;) kuracja Mariona faktycznie lubi obciążać, ale zauważyłam że tylko kiedy włosy schną naturalnie, z suszarką jest miodzio ;) dawaj 50 faktów koniecznie poczytam ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje włosy również od jakiegoś czas wypadają ;/ Tzn. w ciagu dnia w ogóle, ale podczas mycia i późniejszego czesania jest dramat ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Podczas wakacji włosy mi wypadały, były suche, łamliwe i w ogóle nie wyglądały na włosy włosomaniaczki. Już po tygodniu reanimacyjnej pielęgnacji i codziennym olejowaniu końcówek wyglądają jak przed wyjazdem. Co do koloru się nie wypowiem, bo na swoje położyłam świeżą hennę :)

    Pewnie, że dawaj 50 faktów, bardzo lubię takie wpisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, na wyjeździe tez mi wypadały, po powrocie do zwykłej rutyny przestały :) Właściwie to one raczej nie wypadały, tylko je sobie łamałam i wyrywałam przez nieuwagę :)

      Usuń
  6. Jestem ciekawa tego serum. Sama chcę go kupić:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wakacje są tylko raz w roku, a włosy pielęgnujemy przez cały rok więc raz na jakiś czas można sobie poszaleć ;)
    Anomalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takiego założenia wyszłam i ja, w końcu to włosy są dla nas, a nie odwrotnie ;)

      Usuń
    2. też jestem tego zdania, nie dajmy się zwariować :)

      Usuń
  8. Ale mnie kusi ta złota maska :) ja w czasie wakacji też odpuściłam dbanie o włosy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdy ma wcierkę na porost, a ja nie?
    Zazdroszczę jej wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  10. woow niezły zestaw na wyjazd. u mnie zawsze ogranicza się to do szamponu odżywki i czegoś na końcówki (dopiero po wyjazdach zaczyna się ratowanie włosów). A co do moczenia się w słonej wodzie - nie ma co sobie żałować, włosy włosami ale jaka frajda!

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrząc na Twoją wakacyjną pielęgnację jestem zła na siebie, że ja tak sobie w lipcu odpuściłam.
    Tylko szamponowałam się i maskowałam i praktycznie nic więcej.
    Ty jak widzę mimo wszystko cały czas dbałaś o włosy a nie leniuszkowałaś jak ja i chwała Ci za to:)

    OdpowiedzUsuń
  12. jeszcze jakiś czas temu zmagałam się z okropnym wypadaniem, ale nagle się poprawiło i sama tak do końca nie wiem po czym.. stosowałam 2 tyg kuracji joanny rzepy, zrobiłam tydz przerwy. następnie jednocześnie zaczęłam używać serum babuszki i rzepki (jedno wieczorem, drugie rano) i włosy już prawie w ogóle nie wypadają :D żeby tylko nie zapeszyć ;) tylko teraz nie wiem co się do tego przyczyniło ehh a szampon turecki również mam ale czeka na swoją kolej, czekam na Twoją recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  13. masz wlosy jak z reklamy <3 boskie. czesto obcinasz?

    obserwuję i liczę na rewanż:) www.agnes-show.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja również nie przepadam za odżywką arganową z joanny, ale w wakacje w ramach zabezpieczenia włosów - czemu nie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza pod moją notką. Na wszystkie pytania odpowiadam tutaj :)
Reklama bloga niepotrzebna - zawsze zaglądam do blogów nowych obserwatorów. Jeśli mi się spodoba, zostanę bez zapraszania :)