wtorek, 15 stycznia 2013

Lepiej późno niż wcale ...Włosowa maseczka z siemienia lnianego.

Dobry wieczór ;-) Niedawno pisałam post o skutecznych kuracjach na włosy i wspomniałam tam również, że nigdy jeszcze nie wypróbowałam maseczki z siemienia lnianego. Był okres, że każda włosomaniaczka testowała ją na sobie, a ja za każdym razem zapominałam, żeby w końcu ją przyrządzić. Co jest dziwne, bo jakoś nie zapominałam, żeby zjeść porcję siemienia dziennie :-P

I czy teraz pluję sobie w brodę, że zwlekałałam, czy może ''szału nie ma'' ? Przeczytacie za chwilę :)

Najpierw słówko o przygotowaniu, które jest banalnie proste. 

2 łyżki siemienia lnianego
szklanka wody

Można zmienić nieco proporcje, ja użyłam takich. 

Całość gotujemy na małym ogniu:


Nie zapominajmy o mieszaniu co jakiś czas, bo ziarenka lubią przywierać. Mycie garnka jest nieco wkurzające :-P


Po kilkunastu minutkach można zauważyć, że robi się coraz mniej wodnisto, a coraz bardziej ... kleisto ;-) Powstaje ciągnący się glutek.


Nie czekając na ostygnięcie, od razu możemy odcedzić ziarenka od glutka. Ja w tym kluczowym momencie zorientowałam się, że nie mam ... sitka ;-) No cóż, glutek gotowy, więc stwierdziłam, że idę na całość i nakładam razem z ziarenkami na włosy. Myślałam o ewentualnych problemach z wypłukaniem, ale uznałam, że ta mikstura jest tak gładka i śliska, że z pewnością wszystko się ładnie wypłuka. 

Jak tylko siemię nieco ostygło, nałożyłam je obficie na włosy, wmasowałam także w skórę głowy. Trzymałam pod folią i ręcznikiem ok. pół h.

Ze spłukaniem nie miałam żadnych problemów. Wszystko gładko spłynęło. Czuć już wtedy po włosach aksamitną gładkość :) Nie musicie się więc bać nakładać ziarenka wraz z glutkiem - wszystko powinno się wypłukać. Nie zauważyłam przy rozczesywaniu włosów, żeby spadło z nich choć jedno ziarenko :)

Efekty ....


Włosy są megagładkie, bardzo miłe w dotyku i wspaniale błyszczą. Dobrze się układają. Widać, że dostały porcję nawilżenia :) Skalp jest również gładziutki i przyjemny pod palcami.
Jedyne ''ale'' miałam do tego, że maseczka nie nawilżyła tak bardzo końcówek włosów. 

Na zdjęciu poniżej dobrze widać babyhair sterczące z głowy :D Mam ich ostatnio bardzo dużo, ''obwiniam'' Seboravit ;-)

Włosy sterczą z tyłu przez golf, którego nie widać ;)

Jak dotąd, udaje mi się realizować mój plan codziennego picia skrzypopokrzywy i siemienia. Chciałabym szybko nadrobić stracone centymetry ;))

Podsumowując : maseczka z glutka z pewnością zagości u mnie na dłużej. Nie jest kłopotliwa w przygotowaniu, a daje efekty jak dobra rosyjska maska :D Bardzo lubię efekt nawilżonych, jedwabistych włosów, a siemię spełnia moje chciejstwa w 100% :)

Jeśli jeszcze nie próbowałyście - o ile to możliwe - polecam!

Teraz kolej na testowanie spiruliny ;-)

Miłego wieczoru!








36 komentarzy:

  1. Należę do wąskiego grona osób, które jeszcze jej nie próbowały- jak widać, to możliwe! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oo wszystko mam co potrzeba tylko teraz przygotować i nałożyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A moje włosy niestety siemienia nie polubiły- są po takiej masce suche i matowe :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czemu tak kiepsko zareagowały...Ponawiałaś próby?

      Usuń
    2. U mnie to samo:< Robiłam 3 podejścia, niestety za każdym razem suche, poplątane i matowe;//

      Usuń
    3. Moje tak reaguja na plukanke z glutka czy korzenia prawoslazu.

      Usuń
    4. Nie wszystkim wszystko służy, tak to już jest ;-)

      Usuń
  4. Kiedyś robiłam taką maseczkę, chyba znów ją zrobię :)
    Piękne włoski masz!
    U mnie też pojawiło się sporo baby hair, na pewno po BiovaxMed :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam płukankę z siemienia lnianego - daje takie same efekty jak maseczka - niesamowite nawilżenie, miękkość i błysk - za co stała się moim ulubieńcem ;) Maskę z siemienia wypróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja wczoraj robiłam maseczkę z siemienia. Fajnie nawilżył włosy i skórę głowy

    OdpowiedzUsuń
  7. dla mnie fatalna, spływa mi z włosów, cieknie po karku, zresztą o tym pisałam, nie dla mnie, wolę siemię jeść, a przy okazji działa na coś innego, ale o tym napiszę, bo przygotowuję wpis, ostatni był ponad miesiąc temu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, mi nic nie spływało ;) Nałożyłam czepek i ręcznik.

      Usuń
  8. Nalozylam raz tak ziarenka z glutkiem i niektore zostaly we wlosach az do nastepnego mycia ;), nawet szczotka ich wszystkich nie wyczesala. Ja tu mam sitko ale duze i przecedzam(tzn. wyciskam) glutka przez scierke, mozna tez w tym celu uzyc rajstop :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty masz gęste i bardzo długie włosy, więc nie dziwię się, że ziarenka nie chciały wyjść :D

      Usuń
  9. lubię ją, niestety zrobiłam się ostatnio tak leniwa że mi się gotować go nie chcę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem ;) Sama wolę zazwyczaj nałożyć na włosy gotowca ;)

      Usuń
  10. Moje włosy kochają glutka, ale oddzielam go od ziarenek, bo boję się że jednak zostaną i potem będę np. w szkole zostawiała za sobą ziarenka :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale masz teraz mega włosy !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale jednak mimo zdrowszego wyglądu, to nadal przeciętne włosy ;-)

      Usuń
  12. cieszę się, że glutek też Ci się spodobał :) ja go uwielbiam :) i na skórę głowy i na włosy. Spirulinę też polecam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę w końcu spróbować bo efekty są wspaniałe:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Próbowałam kiedyś, również z pestkami (opisywała to któraś bloggerka no i nie miałam sitka:D) i efekt był faktycznie świetny, nie licząc zapchanego odpływu :D. Jakiego seboravitu używasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam uwaloną wannę :D

      Tego:

      http://sklep.farmona.pl/701-3425-thickbox/seboravit-odzywka-hamujaca-przetluszczanie-butelka-szklana.jpg

      Usuń
  15. No właśnie, mam wrażenie, że nawet za pomocą sitka byłoby ciężko :d

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo podobają mi się efekty! Gratulacje :)
    Na pewno sama wkrótce wypróbuję tej cudownej maski.

    OdpowiedzUsuń
  17. Łał, cudowny blask!
    Ja niestety próbowałam, ale u mnie sie nie sprawdził- przesuszał włosy taki żel lniany.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza pod moją notką. Na wszystkie pytania odpowiadam tutaj :)
Reklama bloga niepotrzebna - zawsze zaglądam do blogów nowych obserwatorów. Jeśli mi się spodoba, zostanę bez zapraszania :)