W okolicach września za pośrednictwem koleżanki (lewa jestem w tych sprawach ;) ) kupiłam na ebayu chiński odpowiednik kultowej szczotki Tangle Teezer. Od razu zaznaczę, że nie mam żadnego porównania z oryginałem, więc to ściśle wrażenia z używania podróby ;) Nie sądzę, żebym kiedyś kupiła oryginał, no ale nigdy nie mów nigdy ;-)
Czesanie, czyli Klaudii wciąż brakuje rączki przy szczotce :-P
Tak szczotka prezentowała się 2 miesiące temu:
Już wtedy igiełki były nieco powyginane, nie przybyła do mnie w idealnym stanie. Nie obiecywałam sobie jednak po niej wiele. Zdawałam sobie sprawę, że za niecałe 6 zł i darmową przesyłkę nie dostanę cudów. Byłam po prostu ciekawa, jak taka szczotka będzie się u mnie sprawdzać.
Nie jest zbyt ładnie wykonana, widać niedoskonałości na plastiku. Mój chłopak od razu stwierdził ''ale dziadostwo'' :-D (pojawi się jeszcze raz w tej notce :D).
Teraz tak się prezentuje. Igiełki powyginały się jeszcze bardziej, ale nie szanuję jej jakoś szczególnie. Pałęta się po torebce przygnieciona miliardem innych rzeczy itp.
Co mnie w niej zaskoczyło? Po pierwsze, że jest taka lekka, po drugie - tak cholernie ostra! Tego się nie spodziewałam i tu chyba będzie największa różnica, jeśli chodzi o oryginał. Wszędzie czytałam, że prawdziwy TT ma miękkie, elastyczne igiełki. No w tym wypadku to raczej otrzymuje drapanie po głowie, niż masaż ;-)
Kolejny minus ... Może powiecie, że to kwestia przyzwyczajenia, ale nie w moim wypadku ;) Naprawdę nie mogę się przyzwyczaić do tego, że nie ma rączki! :-D Niewygodnie mi się ją trzyma w ręce. Złapałam się na tym, że gdy chcę szybko się uczesać, wolę sięgnąć po klasyczną, zwykłą szczotkę. Jak mam czas na 'pipcenie' się z włosami, wtedy podróbka idzie w ruch. Wykorzystuję ją także do delikatnego (na ile się nią da) masażu głowy po wcierce, żeby postymulować cebulki.
Rozczesuje włosy dobrze, ale nie jestem w stanie stwierdzić, czy lepiej niż zwykła szczotka, bo nie mam problemów z plątaniem. Nie widziałam większej różnicy po czesaniu nią, a tradycyjną szczotką. Za to chłopak się nią raz uczesał i moje pierwsze pytanie na widok jego pięknie wygładzonych włosów brzmiało ''byłeś u fryzjera???'' :-D Wyglądały naprawdę ładnie ;-)
Podsumowując ... Rewolucji u mnie nie zrobiła i podejrzewam, że z oryginałem byłoby tak samo. Przekonałam się, że szczotki bez rączki są nie dla mnie, dlatego wydanie 50 zł byłoby niezłą głupotą. Może też miałam pecha, że przyszła do mnie szczotka z tak twardymi i ostrymi ząbkami - z tego co czytałam, nie każdemu się taka trafiła.
No ale - za takie grosze przecież nie ma czego żałować ;)
Przepraszam za przestój na blogu, ale zapadłam w jesienne odrętwienie i cierpię na brak weny ... ;)
Największe wrażenie w tej notce zrobiły na mnie Twoje włosy, no cudo! ;)
OdpowiedzUsuńja mam oryginal i jestem mega zadowolona ;d nie wyobrazam juz sobie czesac sie czyms innym :)
OdpowiedzUsuńchetnie bym ja przetestowala i porownala z oryginalnym TT :)
OdpowiedzUsuńTeż mam tą podróbkę i w sumie jestem zadowolona z niej ;-) ale khaji i tak nic nie przebije :)
OdpowiedzUsuńMam oryginał i muszę przyznać, że szczotka spisuje się na medal :-)
OdpowiedzUsuń_____________________________________________________
http://rozowyswiatmarthe.blogspot.com/
Mi jest zupełnie niepotrzebna :)
OdpowiedzUsuńOryginał jest o wiele lepszy:) Co prawda brak rączki jest dużym minusem w obu przypadkach, ale oryginał nie ma właśnie tak ostrych igiełek no i jest ogólnie duzo lepszej jakości :) Spróbuj może Dtangler- to moja ulubiona szczotka!:)
OdpowiedzUsuńno to oryginał jest wytrzymalszy na wyginanie igiełek :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam TT ale po 2 latach w końcu uległam i już jedzie do mnie oryginał TT w kompakcie :D aż nie mogę się doczekać :D Mam nadzieję, że będę zadowolona :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie i do obserwowania :) Buziaki ;*
Ja mam kompaktową TT, i też do rozczesywania używam tradycyjnej szczotki :) A co do ząbków, to pech ;/
OdpowiedzUsuńja też mam oryginał i w sumie go lubię... dla mnie jednak największym minusem jest to, że za cholerkę nie jestem w stanie sobie przy pomocy TT uczesać kucyka...mam za gęste włosy i TT w ogóle ich nie łapie...także wtedy idzie w ruch normalny grzebień za 5 zł...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie TT jest świetna i nie wyobrażam sobie używać zwykłej szczotki :) TT wgl nie ciągnie włosów i ma naprawdę miękkie igiełki :)
OdpowiedzUsuńP.S Żeby wena wróciła! :*
Dzisiaj spadł mi mój ukochany grzebień z TBS i złamał się na pół. :( I zostałam z samymi szczotkami, w tym tą podróbą TT i tez jest strasznie ostra. Jedyne, co nią robię, to rozprowadzam na włosach olej. Z żadnej mojej szczotki nie jestem szczególnie zadowolona. Podejrzewam, że zamiast wybierać nową, zainwestuję ponownie w drewniany grzebień.
OdpowiedzUsuńNie ma co podążać za modą:D Nie u wszystkich TT dobrze się spisuje, Mi samej ciężko było się przestawić, też wolę się czesać szczotkami z rączką, ale z czasem się przekonałam :)
OdpowiedzUsuńTakie szczotki nie dla moich falowanych włosów :c
OdpowiedzUsuńAnomalia
Nie miałam ani TT, ani tej o której piszesz. Posiadam DeTangler i jestem zachwycona (ma rączkę) :)
OdpowiedzUsuńMam oryginał i myślę, ze jeśli się jakimś cudem poniszczy to kupiłabym taki sam znowu. Podróbki nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńMam oryginał i jestem mu wdzięczna za delikatne końce :)
OdpowiedzUsuńSłuży mi do rozprowadzania maski na długości,
Mam oryginał i chwalę sobie, chociaż podróbkę też bym chętnie przetestowała :)
OdpowiedzUsuńTeż mam oryginał, igiełki nie są ostre, idealne do masażu. To moja ukochana szczotka i nie żałuję wydanych pieniędzy :)
OdpowiedzUsuńpiękne włosy:)))
OdpowiedzUsuńja właśnie czekam na tą podróbę, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńchoć własnie zaczęłam się obawiać tych ostrych "igiełek"
Mam oryginał i dopadłam go w hurtowni fryzjerskiej za 36 ? zł albo około tej kwoty. Ząbki rzeczywiście mięciutkie, ale w torebce - tj u Ciebie - pod stertą rzeczy też się trochę pogięły. dodatkowo, zgadzam się z poprzedniczkami - piękne włosy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Fuksja
nie mam tt ale mam grzebien tbs i sprawdza sie idealnie :)
OdpowiedzUsuń