W tej notce chwaliłam się Wam moimi Bingowymi zakupami http://naratunekwlosom.blogspot.com/2012/02/zamowienie-z-bingospa-wreszcie-u-mnie.html - i wreszcie przyszła pora na recenzję jednej z tych masek. Jako że najbardziej intrygowała mnie maska chwaląca się zawartością ponad 40 składników, poszła na pierwszy ogień ;-)
Producent rzekł....
Kuracja BingoSpa zawiera roślinny kompleks ponad 40 aktywnych składników, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania komórek włosa i skóry głowy.
Dzięki nim kuracja BingoSpa do włosów:
- wzmacnia cebulki włosów,
- zapobiega wypadaniu włosów, działa ochronnie, głęboko oczyszcza skórę głowy,
- działa przeciwtrądzikowo i przeciwłupieżowo,
- reguluje nawilżenie,
- reguluje wydzielanie sebum,
- likwiduje podrażnienia skóry,
- neutralizuje wolne rodniki,
- poprawia ukrwienie skóry głowy,
- chroni naturalny odcień włosów.
Kuracja BingoSpa kompleksowo uzupełnia niedobór składników niezbędnych do skutecznego odżywiania i kondycjonowania komórek włosów i skóry głowy .
Jak widać po opisie produktu - to maska, która stawia sobie przede wszystkim za zadanie odżywienie nie tyle naszych włosów, ale skóry głowy - pobudzenia cebulek, ukrwienia, oczyszczenia. No i całkiem rozsądne, w końcu bez zdrowej skóry głowy nie wyrosną nam zdrowe włosy - dlatego ja naprawdę rozpieszczam skórę głowy olejkami, maskami, masażami ;-), licząc że nowe włosy, które urosną za te sto lat, będą silniejsze i zdrowsze od tych, które teraz noszę na głowie.
Zapach i konstystencja : dla mnie wszystkie maski Bingo pachną dokładnie tak samo - no, przynajmniej te trzy, które już wypróbowałam. Przyjemny, kremowy zapach, nie mam mu nic do zarzucenia, choć są opinie że pachną ,,kontrowersyjnie'', ale prawdę mówiąc nie łapię w czym ta kontrowersyjność ma tkwić, więc pomińmy to ;-) Konsystencja dość gęsta, ale wersja z algami, którą mam, była gęściejsza. Wg producenta to przez dużą ilość naturalnych składników.
Pojemność : jak większość, 500 ml.
Sposób użycia wg opisu na opakowaniu: Nałożyć na włosy 1/4 nakrętki preparatu, delikatnie wmasować w skórę głowy. Po 10 minutach preparat dokładnie spłukać ciepłą wodą, włosy wysuszyć i rozczesać. Zabieg powtarzać codziennie przez 5 dni, następnie profilaktycznie 1-2 razy w tygodniu.
Jak ja ją używam? Oczywiście, jak zawsze się nie słucham ;-) i jak każdą maskę trzymam minimum pół h pod czepkiem i czapką. Ostatnio nie chcę mi się już bawić w podgrzewanie suszarką, ale jak najbardziej możemy jeszcze w taki sposób pomóc wniknięciu składnikom maski w nasze włosy. Maskę wmasowuję także dokładnie w skórę głowy - nie, absolutnie mnie nie rusza, że konserwanty wnikają w mój organizm, szczerze, w ogóle mnie to obchodzi :-P Prawdę mówiąc bardziej mi zależy żeby maska dotarła do moich cebulek i je pobudziła, niż konserwanty, które mamy na każdym kroku, a w maskach Bingo jest ich jeszcze na dodatek niewiele. To taka uwaga na boku, nie chcę się na ten temat rozpisywać. To, jak użyjecie maski, zależy od Was ;-)
Nie powtarzałam też zabiegu codziennie przez 5 dni, bo nie mam potrzeby myć codziennie włosów, jednak maskę nakładałam regularnie, starając się powstrzymać od używania innych.
Moja opinia: bardzo polubiłam tę maskę, przede wszystkim właśnie za jej działanie na skórę głowy. Obietnic producenta nie można włożyć między bajki - ta maska naprawdę świetnie działa na skalp. Po żadnej masce nie miałam tak gładkiej i delikatnej w dotyku skóry głowy ;-D Wiem, że to może brzmieć śmiesznie, ale nie mogę przestać wtedy dotykać mojej głowy. Ta maska świetnie ją oczyszcza! A działanie na włosy - jak każda maska Bingo, z którą miałam styczność, baardzo zwiększa mi objętość włosów. Mam po niej bardzo puszyste włosy i przyznam szczerze, że przy takiej długości jaką mam teraz - troszkę za ramiona - to nie jest efekt, którego pragnę, bo wyglądam wtedy jak pudel. Znalazłam jednak na to sposób - stosowanie płukanek, o których już pisałam. Taka płukanka wygładza mi włosy i zmiejsza tę puszystość.
Oprócz tego, włosy ładnie błyszczą, są miękkie, czyli takie klasyczne działanie maski. Nie są obciążone, mimo że porządnie wmasowuje ją w skalp.
Cena - 16 zł w sklepie internetowym Bingo. Nie spotkałam tej maski nigdzie indziej ,,stacjonarnie''.
Używam jej również pod czepek na pół godziny, ale tylko na skórę głowy. Na długość używam innej, w końcu ta ma działać na cebulki :) A stacjonarnie produkty BingoSpa są w drogerii Jaśmin :)
OdpowiedzUsuńByłam dziś w krakowskiej drogerii Jaśmin i nie ma tam Bingo :-(
UsuńNie miałam tej maski, ale opis ma świetny :)
OdpowiedzUsuńCieszyłam sie jak dziecko jak w małym sklepiku moim oczom ukazały się produkty tej firmy. Asortyment maja na prawdę ogromny.
OdpowiedzUsuńJa mam inną wersję maski i jestem bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tą maskę, jak zużyję wszystkie swoje to może się na nią skuszę
OdpowiedzUsuńMnie kusi "Bingo maska do włosów: spirulina i keratyna, włosy słabe i łamliwe'. Jak skończą mi się obecne maski biorę się za tą. :)
OdpowiedzUsuńMam ją i też mnie kusi, ale nie chcę pootwierać wszystkich masek naraz :-D
Usuńmam wersję 12 składników i też bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńPosiadam ją, czeka na swoją kolej ;) Póki co testuje "masło shea i pięć alg" i jest naprawdę super :)
OdpowiedzUsuńKochana, otagowałam Cie:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy:)
http://justynkicalyswiat.blogspot.com/2012/03/tag-7-grzechow-gownych.html
Pozdrawiam
lubię te maski, uzywam na skórę głowy i fajnie się spisują a myślałam że mocno będą obciążały :)
OdpowiedzUsuńNie wyglądasz wcale jak pudel :)). Miałam tą maskę, bardzo fajna!
OdpowiedzUsuńNie stosowałam jej, ale wygląda ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńteż z zamówienia walentynkowego? ja wtedy strasznie dużo rzeczy zamówiłam :)
OdpowiedzUsuńmam tę maskę, ale jeszcze nie zdążyłam otworzyć. na razie testuję tę z glinką i algami.
i też się nigdy nie słucham, maskę trzymam na włosach tak jak ty :)
Tak, to wtedy skusiłam się zeby spełnić większość moich Bingowych zachcianek ;-)
Usuń