Dziś spóźniona notka o siemieniu lnianym. Zaczęłam go spożywać na początku września, więc mogę mogę już się z Wami podzielić relacją, jak zadziałał na mój organizm.
Zapraszam do notki TUTAJ, gdzie pisałam o właściwościach siemienia, dlaczego w ogóle pomyślałam o takiej kuracji itd.
Gdzie kupić, jakie siemię wybrać?
Siemię nie powinno być fabrycznie zmielone - takie utraciło już większość swoich właściwości. Polecam siemię firmy Sante. Jest łatwo dostępne, można je kupić np. w Tesco. Raz się go strasznie naszukałam, więc od razu daję wskazówkę - powinno być w dziale ze zdrową żywnością ;-) Cena 3 - 4 zł, ja biorę woreczek 400 gramowy.
Dawka i przygotowanie
Sypię dwie łyżki do kubka i zalewam ciepłą wodą (ok. 150 ml) . Odstawiam na kilka godzin, żeby fajnie rozmiękło i spęczniało. Uwaga! Może nas zaskoczyć ilość spęczniałego siemienia, więc lepiej nie sypać go zbyt wiele do kubka :) Później to rozmoczone siemię wlewam (wszystkie ziarenka łączą się w taki obślizgły glut ;) ) do jogurtu lub kisielu, mieszam i zjadam, starając się rozgryzać ziarenka (nie rozgryzione podobno tylko 'przelatują' przez nasz organizm).
Inne sposoby spożywania siemienia
1. Siemię zalać gorącą wodą, odstawić na chwilę i wypić od razu. Najszybszy sposób, ale mi średnio odpowiada, wolę wymieszać z czymś siemię, niż tak 'na czysto'.
2. Można zmiksować ziarenka z jakimiś owocami, fajna sprawa, ale nie mam w mieszkaniu ani miksera ani blendera.
3. Można także wysypać ziarenka na rozgrzaną patelnię i prażyć pod przykryciem, uważając, żeby ich nie przypalić. Później można np. posypywać nim kanapki ;-) Tego sposobu nie próbowałam.
Smak
Dla mnie siemię nie ma konkretnego smaku, zwłaszcza wymieszane z jogurtem traci jakiekolwiek swoje indywidualne cechy. Miła odmiana po skrzypopokrzywie czy drożdżach ;-)
Zaobserwowane działanie na ...
~ Trawienie
Najszybciej siemię podziałało na trawienie. Nie miałam wcześniej żadnych szczególnych problemów w tej materii, ale faktem jest, że spożywania siemienia sprzyja prawidłowemu i regularnemu trawieniu.
~ Zmniejszenie ochoty na słodycze
Przyznam Wam, że to działanie mnie zaskoczyło najbardziej i kompletnie się go nie spodziewałam. Jednak tak właśnie jest - odkąd spożywam siemię, prawie przestałam jeść słodycze. W ogóle mnie do nich nie ciągnie. Pogrubiam to, bo jeszcze nigdy w życiu tak nie miałam :D Nie byłam wcześniej jakimś strasznym łasuchem, nie należę do osób, które codziennie muszą sobie zjeść jakiś batonik czy kawałek czekolady, no ale od czasu do czasu normalnie nabierałam ochoty żeby wszamać tabliczkę czekolady czy dwa batoniki naraz :D Teraz - kompletnie to znikło. Oddałam niedawno krew i dostałam 8 czekolad, to zjadł je wszystkie mój chłopak, bo odłożyłam je na półkę i po prostu o nich zapomniałam. Wcześniej obowiązkowo do kawki musiałam mieć coś słodkiego, teraz nawet mi to nie przebiega przez myśl i nie ma to nic wspólnego z kontrolowaniem się ;)
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się, że siemię tak na mnie podziałało ;-) Słodycze są niezdrowe i tuczące, i choć nigdy mnie to nie obchodziło, cieszę się, że mój organizm zwariował i przestał ich potrzebować.
Ciekawe tylko, czy to się utrzyma? Zdam Wam relację w kolejnym miesiącu :)
A dlaczego tak się może dziać? Siemię to cenne źródło błonnika, który sprzyja odchudzaniu i poczuciu sytości, stabilizuje poziom glukozy we krwi, przez co zmniejsza apetyt na słodycze.
Nic dodać, nic ująć ;-)
~ Włosy
Przyznam, że nie zauważyłam szczególnego wpływu na włosy. Raczej ani nie rosnęły szybciej przez ten miesiąc, nie poprawił się także jakoś szczególnie ich wygląd. Myślę, że miesiąc to za krótko, teraz przez kolejny będę baczniej obserwować wpływ na włosy.
~ Cera
Wydaje mi się, że jest bardziej nawilżona i gładsza, ale niestety męczę się od jakiegoś czasu z wypryskami w okolicach podbródka. Siemię więc nie sprawiło, że mam idealną cerę, ale dam mu jeszcze czas :D
~ Paznokcie
Brak pozytywnego działania na paznokcie. Ostatnio są bardzo słabe, łamią się, pojawiły się nierówności na płytce. Chyba muszę zacząć pić drożdże, ale nie chcę też zaburzać siemieniowej kuracji ...
~ Rzęsy
Kolejne zdziwienie ;-) Nie zakładałam tak ładnego działania na rzęsy. Już prędzej myślałam, że może podziała na te włosy na głowie ;-) Moje rzęsy zrobiły się dłuższe, bardziej podkręcone (?) i ciemniejsze! Wyglądają teraz bardzo ładnie. Nie stosowałam w tym miesiącu żadnych odżywek na rzęsy czy oleju rycynowego. Z tego co czytałam na innych blogach, dziewczyny regularnie pijące siemię również zauważyły u siebie efekty w postaci ładniejszych rzęs.
Podsumowując ...
Jestem bardzo zadowolona. Jak na miesiąc kuracji, efekty są na tyle atrakcyjne, żeby zachęcały do kontynuowania 'eksperymentu'. Najbardziej podoba mi się brak ochoty na słodycze oraz widoczna poprawa stanu rzęs. Liczę na więcej w kolejnych miesiącach :-)
Aha, nie chciałabym nikomu zaszkodzić, więc przeczytajcie pod tym linkiem artykuł o toksyczności siemienia. Moim skromnym zdaniem nie ma co wariować, dwie łyżki siemienia nie sprawią nikomu krzywdy ALE zawsze lepiej wiedzieć.
I jeszcze jedno - mogłam popełnić jakieś błędy pisząc o siemieniu, jego przygotowaniu itd - pisałam o własnych doświadczeniach oraz o tym, co przeczytałam w Internecie - jeśli uznacie, że coś jest nie tak, piszcie w komentarzach.
Może zachęciłam kogoś do siemieniowej kuracji? ;-) Pozdrawiam cieplutko!
ja nigdy nie piłam ale stosuje jako maske do włosów i efekty są cudowne :)
OdpowiedzUsuńHmm może i ja się skuszę :D
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńPilam siemie lniane i to dlugo. Efekty byly tylko na ukladzie trawiennym :)
OdpowiedzUsuńJa chyba się z nim nigdy nie rozstanę, jeśli faktycznie jest sprawcą mojego niejedzenia słodyczy :D
UsuńJa zauważa efekty tak jak eve tylko w układzie trawiennym :D Ale są tak fenomenalne że warto.
OdpowiedzUsuńPiję z sokiem malinowym :) Smakuje jak kisiel.
a masz młynek do kawy lub do cukru pudru, zza dawnych czasów nasi dziadkowie mieli, ja taki pożyczyłam i tak mielę, ale tego samego się nie da wypić, obrzydliwe;/
OdpowiedzUsuńale pies nie ma sprzeciwu:) bo dajemy owczarkowi ma piękną, lśniącą sierść:)
Niestety, tu gdzie teraz mieszkam nie mam ani tego ani tego ;-)
UsuńMój św. pamięci Atos też dostawał siemię i tez miał superbłyszczącą sierść:)
Usuńja jeszcze nie próbowałam pić , ale jako żel dodaję czasami do maseczek i efekt też jest ok :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas , dopiero zaczynamy przygodę z włosomaniactwem ; )
juz chyba czas spróbować,tyyyyyyyle opinii o tym kraży!;)
OdpowiedzUsuńSuper efekty, u mnie podobnie. 25 miną dwa miesiące :)
OdpowiedzUsuńFajnie, ja zamierzam pić minimum trzy miesiące ;-)
UsuńJa przechodzę właśnie etap "futrowania się" na zimę- to znaczy wiecznie chce mi się jeść, najlepiej coś słodkiego na zmianę z czymś pikantnym (np. chipsami). Staram się ograniczać moje zachcianki, ale wiadomo, że z samym sobą najtrudniej się walczy :P Dlatego kiedy przeczytałam, że siemię lniane ograniczyło u Ciebie ochotę na słodycze, to ja chyba od jutra też zacznę je spożywać!
OdpowiedzUsuńSpróbuj :) Jak nie pomoże na to, to może na coś innego :D
UsuńNie wiem, czy piłabym takie miksturki:) Ja nie mam problemu ze słodyczami, nie przepadam za nimi. Mogą leżeć batoniki, ciasto obok i jedynie w święta odrobinkę, bo nie pasuje na przykład....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja też nie wszystkie słodycze jem ;-)
UsuńUwielbiam siemię jesli chodzi o maseczki i płukani ,ale nigdy go nie piłam :)
OdpowiedzUsuńRobiłam mężowi napary w związku z refluksem. Ale nie wytrzymał i nie było efektów...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKocham siemię lniane. To ciekawe. Miałam taki okres, że wcale nie chciało mi się słodkiego - i teraz wiem dlaczego:) Muszę do niego jeszcze powrócić, bo miałam dzięki niemu mocniejsze paznokcie i włosy :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja na początku też nie pokojarzyłam faktów ;-)
Usuńchyba się nigdy do tego nie przekonam :D
OdpowiedzUsuńE tam, takie siemię przy drożdżach to nic ;)
UsuńMnie niedługo stuknie drugi miesiąc z siemieniem :) Będę piła go już zawsze! :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja chyba też, jak nadal będzie działał antysłodyczowo :D
UsuńJeśli nasze ziarenka podajemy obróbce cieplnej, to niszczymy enzym i cyjanowodór nie powstaje;) Poza tym Różański lubi przesadzać, o czym można się przekonać na jego stronie internetowej;)
OdpowiedzUsuńOjej, nawet nie zwróciłam uwagi, że to dr Różański :D To ten sam od megademonizowania parafiny ;-) Również uważam, że nie ma się czym przejmować, ale wolę, żeby czytelniczki wiedziały o wszystkim :)
UsuńNie wiem czy dałabym radę to zjadać, hmmm...ale koleżanka tego tzw glutka piła jak bolało ją gardło i pomogło :)
OdpowiedzUsuńNo własnie na gardło ponoć też jest świetne :)) Czasem wypijam tę wodę, jak siemię nie wchłonie jej do końca.
Usuńprzymierzam sie do takiej kuracji ale na probach i planach poprzestalam czytajac Twojego posta moze wreszcie sie zmobilizuje.
OdpowiedzUsuńEfekty są warte tego, a liczę, że będzie jeszcze lepiej :)
Usuńja siemię nakładam na włosy, ale ze względu na zapach nie odważyłabym się go napic ;D
OdpowiedzUsuńDla mnie on nie ma szczególnego zapachu ;-)
UsuńTo ja odwrotnie! ;-) Piję regularnie, a ciągle zapominam zrobić sobie maseczkę lnianą, tak się przyzwyczaiłam do gotowych masek ;-)
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad podjęciem tej kuracji od jakiegoś czasu ;) najbardziej spodobało mi się to, że siemię obniża ochotę na słodycze :D ciekawe, czy i u mnie by tak się stało?
OdpowiedzUsuńCiekawe ;-) Również uważam, że to świetny efekt uboczny :D
UsuńPiję od ponad 2 tygodni i już widzę efekty :) Zobaczymy jak będzie dalej - mam nadzieję, że tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńwidzę że daje świetne efekty, być może kiedyś zacznę pić :) zwłaszcza że zwalcza ochotę na słodycze!
OdpowiedzUsuńpamietam jak moj tata kiedys pil to ... leeeeee
OdpowiedzUsuńpo probach picia drozdzy jednak sie nie skusze :P
Kupiłam ostatnio siemię lniane, bo słyszałam że korzystnie wpływa na stan paznokci, cery i włosów. Zamierzam je uprażyć na patelni i posypywać nim kanapki. Spróbuję też robić tak jak Ty - zalewać wodą i potem pić, zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńPrzez Święta zupełnie nie miałam ochoty na słodycze, których wszędzie było na pęczki. Nie mam do tej pory. Teraz znalazłam odpowiedź, dlaczego - bo piję siemię!;) a już się martwiłam, ze jestem niejadkiem;)
OdpowiedzUsuń